- Piloci tupolewa mieli prawo do minimalnej wysokości zniżania, choć w lotnictwie cywilnym w takich warunkach pogodowych jest to zabronione. To same przepisy są złe - mówił w TVN24 Wiesław Jedynak, członek komisji Millera.
KONFERENCJA MINUTA PO MINUCIE Jak mówił Jedynak w TVN24, lotnictwo cywilne obłożone jest ostrzejszymi przepisami niż wojskowe. W cywilnej procedurze, jeśli pogoda na lotnisku lądowania jest gorsza niż warunki minimalne, można podejść tylko do dalszej radiolatarni (czyli w przypadku Smoleńska 6 km od lotniska). - Obecnie wiarygodność prognoz pogody jest większa niż dawniej. Kiedyś trzeba było samemu sprawdzić, jak jest w rzeczywistości, a teraz już niekoniecznie - mówił Jedynak, sugerując, że piloci tupolewa nie musieli "osobiście" sprawdzać, że warunki w Smoleńsku rzeczywiście są tak złe, jak mówiły prognozy.
"I latanie, i doświadczenie wojskowe"
- Ale oni mieli prawo podejść do minimalnej wysokości zniżania. To same przepisy są złe - przekonywał. Według niego, w 36. SPLT można by zaadoptować procedury istniejące w lotnictwie cywilnym, tak by zwiększyć bezpieczeństwo. - W 36. pułku jest nowa ekipa ludzi, którzy mają ogromną wolę do zmian. Ale powinno zacząć się od tego, by zmienić wymagania - wprowadzić nowe przepisy i zapewnić na to środki, bez wymagania rzeczy niemożliwych - zaznaczył. Jego zdaniem, pilot wożący najważniejsze osoby w państwie powinien być przede wszystkim doświadczony, ale też dojrzały i emocjonalnie zrównoważony. - Powinien mieć doświadczenie w lataniu w różnych warunkach, ale też doświadczenie w operacjach wojskowych - uważa.
"Teren w Smoleńsku jest bezpieczny"
Teren jest bezpieczny. Fakt, że jest tam jar, nie stanowi zagrożenia, bo wiele jest lotnisk, przed którymi są zagłębienia. Problemem są raczej góry. Edward Łojek, członek komisji Millera
Według Edwarda Łojka, również członka komisji, wiele zależy również od samego lotniska. Jak mówił, w lotnictwie cywilnym istnieje lista lotnisk skategoryzowanych pod kątem trudności wykonania operacji, wyposażenia itp. - Większość z nich to lotniska międzynarodowe, na których nie ma żadnych problemów, ale jest np. trudne lotnisko w Salzburgu – położone blisko gór, wymagające od załogi specjalnych umiejętności. Tam musi być załoga, która przeszła specjalne szkolenie - powiedział.
Jego zdaniem, lotnisko w Smoleńsku byłoby zakwalifikowane do lotnisk trudnych ze względu słabe wyposażenie nawigacyjne, ale nie z powodu ukształtowania terenu. - Teren jest bezpieczny. Fakt, że jest tam jar, nie stanowi zagrożenia, bo wiele jest lotnisk, przed którymi są zagłębienia. Problemem są raczej góry - ocenił Łojek.
Jak dodał, przed lotem należałoby sprawdzić, czy w ogóle to lotnisko funkcjonuje oraz jaki jest aktualny stan wyposażenia. - Na lotniskach międzynarodowych rozpowszechniane są informacje o aktualnym stanie wyposażenia lotniska – dla Smoleńska te informacje nie są dostępne w sieci międzynarodowej. Ale było wiadome, że po zamknięciu lotniska w Smoleńsku zlikwidowano pomoce nawigacyjne - zauważył ekspert.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/EastNews