Trybunał Konstytucyjny zakwestionował część ustawy o CBA. Za niezgodne z ustawą zasadniczą sędziowie uznali m.in. definicję korupcji. - Jest tam aż siedem "lub", na każdy dzień tygodnia jedno. To błąd logiczny - argumentował sędzia sprawozdawca. Sejm ma rok na poprawienie ustawy.
Trybunał odroczył o 12 miesięcy wejście w życie wyroku, co oznacza, że Sejm ma rok na poprawienie zakwestionowanych przepisów.
Definicja korupcji niezgodna z konstytucją
Zdaniem Trybunału sprzeczne z konstytucją i konwencjami europejskimi jest definicja korupcji z ustawy o CBA, która pozwala na ściganie nawet tych prywatnych przedsiębiorców, którzy nie korzystają z publicznych środków. - O ile w zadaniach CBA akcentuje się zwalczanie korupcji w sektorze państwowym, publicznym oraz na styku sektora publicznego i prywatnego, definicja korupcji mówi już o sektorze prywatnym. Zatarła się granica między postrzeganiem korupcji a swobodą gospodarczą - brzmi uzasadnienie wyroku.
Tymczasem kodeks karny przewiduje kary za korupcję poza sektorem publicznym. W kodeksie karnym art. 296a o korupcji gospodarczej brzmi: "Kto, pełniąc funkcję kierowniczą w jednostce organizacyjnej wykonującej działalność gospodarczą lub pozostając z nią w stosunku pracy, umowy zlecenia lub umowy o dzieło, żąda lub przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę, w zamian za nadużycie udzielonych mu uprawnień lub niedopełnienie ciążącego na nim obowiązku mogące wyrządzić tej jednostce szkodę majątkową albo stanowiące czyn nieuczciwej konkurencji lub niedopuszczalną czynność preferencyjną na rzecz nabywcy lub odbiorcy towaru, usługi lub świadczenia, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5".
Za dużo "lub"
Według ustawy natomiast korupcja to: "obiecywanie, proponowanie, wręczanie, żądanie, przyjmowanie przez jakąkolwiek osobę, bezpośrednio lub pośrednio, jakiejkolwiek nienależnej korzyści majątkowej, osobistej lub innej, dla niej samej lub jakiejkolwiek innej osoby, lub przyjmowanie propozycji lub obietnicy takich korzyści w zamian za działanie lub zaniechanie działania w wykonywaniu funkcji publicznej lub w toku działalności gospodarczej”.
- Siedem razy zostało użyte słowo „lub”. Efekt jest taki, że nie bardzo wiadomo, czy zwrot przy przedostatnim „lub” odnosi się do pięciu „lub” wcześniej czy tylko do ostatniego segmentu. To jest błąd logiczny - argumentował sędzia sprawozdawca Marian Grzybowski. Ponadto sędziowie zakwestionowali definicję korzyści "majątkowej, osobistej lub innej" ("nie bardzo wiemy, co to za inna korzyść miałaby być") oraz zwrot "w toku działalności gospodarczej" (nie wiadomo kiedy się kończy ten "tok")
"Zatarła się granica między postrzeganiem korupcji a swobodą gospodarczą"
Sędzia Grzybowski wyjaśniał w ustnym uzasadnieniu wyroku, że w definicji sporządzonej przez ustawodawcę są "istotne niedostatki". - O ile w zadaniach CBA akcentuje się zwalczanie korupcji w sektorze państwowym, publicznym oraz na styku sektora publicznego i prywatnego, definicja korupcji mówi już o sektorze prywatnym. Zatarła się granica między postrzeganiem korupcji, a swobodą gospodarczą - mówił prof. Grzybowski.
Bazy danych nie na zapas
Sędziowie zakwestionowali też niektóre inne przepisy ustawy oraz rozporządzenie do niej, na mocy którego CBA może bez ograniczeń korzystać z baz danych. Według TK gromadzenie przez CBA danych osobowych musi się wiązać bezpośrednio z prowadzonymi postępowaniami, nie można gromadzić tzw. danych wrażliwych jedynie jako "potencjalnie przydatnych".
Sędzia Marian Grzybowski podkreślił, że CBA ma prawo gromadzić dane osobowe - także tzw. dane wrażliwe (o zdrowiu, czy orientacji seksualnej), ale tylko takie, które ściśle wiążą się z prowadzonymi postępowaniami. Ale już np. poglądy religijne czy filozoficzne nie mogą według TK być uznane za takie dane, więc - zgodnie z przepisami - muszą być komisyjnie niszczone. TK uznał, że posłowie SLD - skarżący całą ustawę - nie udokumentowali swych argumentów w wystarczającym stopniu.
Zdanie odrębne: więcej przepisów niekonstytucyjnych
Zdanie odrębne - jeszcze dalej idące niż wyrok - złożyła sędzia Ewa Łętowska. Opowiedziała się za uchyleniem jeszcze większej liczby przepisów ustawy o CBA, które - jej zdaniem - dają zbyt szeroką możliwość arbitralnego wkraczania przez tę służbę państwową w konstytucyjnie chronione prawa i wolności obywatelskie.
SLD na wyrok czekał 2,5 roku
SLD zaskarżył ustawę jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu - po tym, jak weszła w życie. Po wyborach LiD ponowił wniosek w listopadzie 2007 r. Kwestionują oni całą ustawę, a gdyby TK nie uznał jej za niekonstytucyjną w całości - skarżą m.in. prawo CBA do zbierania i przechowywania tzw. danych wrażliwych, zasady przeprowadzania przez CBA kontroli oświadczeń majątkowych i uprawnienia do oględzin oraz definicję korupcji. Według SLD taka definicja pozwala CBA nawet na ściganie takich sytuacji, które nie dotyczą publicznych pieniędzy, co ich zdaniem zbyt szeroko może dotykać osób prywatnych.
SLD zaskarżył też rozporządzenie wydane jeszcze przez premiera Jarosława Kaczyńskiego. Na jego mocy CBA może - zawierając dwustronne umowy - mieć bieżący dostęp do wielkich baz danych, np. z ZUS - i to z pominięciem zasady, by każdorazowo występować z wnioskiem o udostępnienie takich danych. Według SLD takie wnioski to gwarancja praw obywatelskich i spełnienie wymogów ustawy o ochronie danych.
kaw /ola
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP