Spór o to, czy Mariusz Kamiński po odwołaniu go ze stanowiska szefa CBA, nadal jest funkcjonariuszem Biura trwa. Wtorkowy "Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że Kamiński, kiedy stał na czele służby, na pewno miał uprawnienia jak funkcjonariusz, m.in. prawo do broni i wyższą pensję.
Jeśli Kamiński rzeczywiście jest nadal zatrudniony w Biurze, to za zorganizowanie kilka dni temu konferencji prasowej może mu grozić postępowanie dyscyplinarne.
- Nie jestem funkcjonariuszem. Nie przyjmę żadnych pieniędzy z CBA - deklarował jeszcze niedawno Mariusz Kamiński. W poniedziałek RMF FM ujawniło, że na jego konto - czy tego chciał czy nie - wpłynęła pensja za listopad. Nowe władze CBA od początku utrzymują, że Kamiński po dymisji z funkcji szefa pozostaje funkcjonariuszem i jako takiemu należy mu się pensja.
Z kolei "Dziennik Gazeta Prawna" ustalił, że były szef CBA posiadał jeszcze inne atrybuty, które świadczyły o tym, że był zatrudniony w Biurze jako funkcjonariusz. Za Kamińskiego - co potwierdza rzecznik CBA Jacek Dobrzyński - nie były odprowadzane składki ZUS, a pensja podlegała zapisom ustawy o wynagradzaniu funkcjonariuszy takich służb jak ABW, policja czy właśnie CBA.
Wyższa pensja, broń i inny urlop
Dla Kamińskiego brak obowiązku odprowadzenia składki ZUS oznaczał w praktyce wyższą pensję. Status funkcjonariusza oznaczał dla niego również inną, ważną rzecz: prawo do przejścia na emeryturę po 15 latach służby. Oprócz tego korzystał z innych przywilejów funkcjonariusza.
- Miał służbową broń, inaczej u niego wyliczono dni urlopu - wymienia rzecznik Biura Jacek Dobrzyński.
Premier odwołał Kamińskiego z funkcji szefa CBA 13 października, zarzucając mu - w kontekście tzw. afery hazardowej - wykorzystywanie Biura do celów politycznych oraz posługiwanie się insynuacją i kłamstwem. Obowiązki szefa Biura powierzył dotychczasowemu szefowi CBŚ Pawłowi Wojtunikowi.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna", RMF FM