Maciej Zientarski dochodzi do zdrowia po wypadku sportowego Ferrari, ale jego pamięć szwankuje. Dziennikarz nie pamięta zdarzeń feralnego dnia - donosi "Super Express".
"Jeszcze w kwietniu Maciej Zientarski leżał przykuty do szpitalnego łóżka, a lekarze nie mieli pewności, czy uda mu się stanąć na własnych nogach" - przypomina gazeta, dodając, że już teraz może on niemal normalnie funkcjonować. Jak dodaje "SE", wciąż jednak oznacza to nieustanną pomoc jego żony Beaty.
Żona codziennie wozi go do kliniki rehabilitacyjnej w Warszawie. Zabiegi specjalistów zmierzają do tego, by cofnąć zmiany w mózgu dziennikarza i by powróciła mu pamięć.
"Maciej jest bardzo wychudzony. Niewiele mówi i przez cały czas zachowuje się tak, jakby był nieobecny" - relacjonuje "Super Express". - Wiem, że z panem Maciejem jest dobrze, bo po powrocie ze szpitala w Bydgoszczy przyszedł do mnie na własnych nogach - mówi gazecie dr hab. Andrzej Chmura, lekarz który w warszawskim szpitalu im. Dzieciątka Jezus walczył o życie dziennikarza bezpośrednio po wypadku.
- Jest więc nadzieja, że fizycznie i co najważniejsze intelektualnie wróci do pełni zdrowia - dodaje lekarz. Jak jednak ocenia, nie sposób przewidzieć, czy całkowicie wróci mu pamięć. Jego zdaniem osoby po podobnych urazach często nie pamiętają samego wypadku, ani tego, co działo się bezpośrednio przed nim.
Prokuratorzy interesują się Zientarskim
27 lutego jadące z ogromną prędkością sportowe czerwone ferrari wbiło się w betonowy filar estakady przy ul. Puławskiej w Warszawie. Pasażer auta, dziennikarz Jarosław Zabiega zginął, a prowadzący pojazd w stanie ciężkim trafił do szpitala. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Media prześcigały się w ocenach, jak szybko jechał samochód: padały liczby nawet 300 km/h. Ostatnio prokuratura otrzymała ekspertyzę rozstrzygająca, że było to ok. 150 km/h, w sytuacji gdy na tym odcinku drogi obowiązywało ograniczenie do 50 km/h. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Jak pisze "SE", prokuratura rejonowa Warszawa - Mokotów już powołała biegłych, którzy mają zdecydować, czy Zientarski będzie mógł zostać przesłuchany - i czy będzie mu można postawić zarzuty.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Zientarskiemu grozi do ośmiu lat więzienia.
Źródło: Super Express
Źródło zdjęcia głównego: TVN24