Wojciech Sumliński, dziennikarz podejrzany o złożenie korupcyjnej propozycji byłemu oficerowi WSI, sam składa teraz donos. Na marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Chce, by śledczy wyjaśnili, czemu służyły spotkania marszałka z byłymi oficerami służb wojskowych.
– Zawiadomienie dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa przez marszałka Komorowskiego i Leszka Tobiasza, oficera byłych WSI. Zostało złożone w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Wola – mówi "Rzeczpospolitej" mecenas Roman Giertych, adwokat dziennikarza. – W zawiadomieniu jest mowa o przekroczeniu uprawnień, składaniu fałszywych zeznań i podżeganiu do łapownictwa – dodaje.
Przekroczył uprawnienia?
Jak dowiedziała się "Rz", dwa z tych zarzutów: przekroczenie uprawnień "spowodowane interesem osobistym" i składanie fałszywych zeznań odnoszą się do marszałka Sejmu. Co kryje się pod pojęciem "interes osobisty"? W zawiadomieniu jest sugestia, że polityk miał się obawiać, iż aneks zawiera niekorzystne dla niego treści, dlatego zależało mu na skompromitowaniu Komisji Weryfikacyjnej - czytamy.
W niedzielę wieczorem rzecznik marszałka powiedział gazecie, że Komorowski zapozna się z zarzutami i w najbliższych dniach się do nich odniesie.
Podejrzany oskarża
Wojciech Sumliński, to dziennikarz podejrzany o płatną protekcję. Miał razem z pułkownikiem Aleksandrem L. – emerytowanym oficerem wojskowych służb PRL – powoływać się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI i za 200 tys. zł oferować załatwienie pozytywnej weryfikacji ppłk. Leszkowi Tobiaszowi (oficerowi byłych WSI). Zeznania Tobiasza to kluczowy dowód oskarżenia.
Dziennikarz twierdzi, że jest niewinny, a sprawa jest zemstą za to, że tropił nielegalne działania WSI. Po decyzji sądu o aresztowaniu próbował popełnić samobójstwo podcinając sobie żyły w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie.
Źródło: "Rzeczpospolita"