W USA młodzież miała hasło „Sex, drugs and rock&roll”. We Francji krzyczała „Zabrania się zabraniać”. W Polsce młodzieżowy bunt 1968 roku był mniej kolorowy i miał bardziej tragiczne konsekwencje. Do tego w czasie, gdy ich zagraniczni rówieśnicy „nie ufali ludziom po 30-stce”, polscy studenci zaczęli protest w obronie… „Dziadów”.
8 marca mija dokładnie 40 lat od pamiętnego protestu kilku tysięcy studentów na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego. Protestu, który w różnej skali rozlał się i na inne ośrodki akademickie, nawet tak odległe jak Wrocław czy Szczecin.
Zaczęło się pod koniec stycznia 1968 roku. Niewiele wówczas zapowiadało nadchodzący wybuch, choć rządy Władysława Gomułki dawno przestały budzić entuzjazm i nadzieje, jakie wiązały się z przejęciem przez niego władzy podczas odwilży w 1956 roku. Przaśną gomułkowską rzeczywistość zaczęli kontestować młodzi. Na Uniwersytecie Warszawskim wyróżniała się grupa tzw. „Komandosów”, których liderem był Adam Michnik, a mentorami – starsi o kilka lat Jacek Kuroń i Karol Modzelewski.
Wybuchowe "Dziady"
Katalizatorem wydarzeń marcowych było ostatnie przedstawienie „Dziadów” w reżyserii Kazimierza Dejmka. Spektakl miał premierę w listopadzie poprzedniego roku, a przygotowany był jako część obchodów Rewolucji Październikowej. Od premiery publiczność waliła drzwiami i oknami, a popularność przedstawienia napędzały pogłoski o niechęci władz do spektaklu. Żywiołowe reakcje widzów spowodowały w końcu zdjęcie sztuki z afisza.
30 stycznia, po zakończeniu ostatniego spektaklu „Dziadów”, studenci z okrzykami "Niepodległość bez cenzury", "Wolna sztuka, wolny teatr”, udali się pod pomnik Mickiewicza, gdzie złożono kwiaty. Szybko interweniowała milicja, zatrzymano 35 osób.
Wiec 8 marca
Iskrą, która wznieciła pożar na UW, stała się decyzja o usunięciu ze studiów Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Pretekstem było przekazanie przez nich informacji o zdjęciu „Dziadów” zagranicznej prasie. W odpowiedzi "Komandosi" zorganizowali 8 marca wiec.
Na dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego stawiło się około tysiąca osób. Studenci przyjęli rezolucję potępiającą cenzurę i wyrzucenie swych kolegów ze studiów i właśnie zamierzali się rozejść, kiedy na teren uniwersytetu wjechało kilka autobusów z „aktywem robotniczym”. Uzbrojony w pały „aktyw”, wspomagany przez ORMO, po dłuższych przepychankach zabrał się do regularnego bicia studentów. Świadkowie opisują „ścieżki zdrowia”, ciosy spadające na przypadkowych przechodniów, chaos i walki na Krakowskim Przedmieściu.
Następnego dnia w akcie solidarności z kolegami z UW zaprotestowała Politechnika Warszawska. Tam również doszło do starć. Kolejne dni marca przynosiły intensyfikację konfliktu. Na ulicach stolicy toczyły się regularne walki, a protest zaczął rozszerzać się na cały kraj.
Gomułka kontratakuje
Władza ruszyła do kontrataku. 19 marca I sekretarz KC PZPR Władysław Gomułka w Sali Kongresowej grzmiał: - Niemała część młodzieży została oszukana i sprowadzona przez wrogie socjalizmowi siły na fałszywą drogę. Siły te zasiały wśród studentów ziarna awanturniczej anarchii, łamania prawa!
I sekretarz KC podkreślił żydowskie pochodzenie "inspiratorów" zajść na Uniwersytecie Warszawskim, "znanych z rewizjonistycznych wystąpień i poglądów".
Następnego dnia w całym kraju ruszyły, odgórnie zorganizowane, wiece poparcia dla tow. Wiesława i polityki rządu. Według oficjalnej wersji na uniwersytetach i ulicach protestowała nieodpowiedzialna bananowa młodzież, podburzana przez obce (czytaj: żydowskie) siły. "Studenci do nauki, literaci do pióra!", "Syjoniści do Syjamu!" czy "Mośki do Izraela!" - głosiły transparenty.
Studenci do wojska
Ruch marcowy zakończył się równie gwałtownie, jak nagle eksplodował. Kres przyniosło mu załamanie strajków 22 i 23 marca.
W związku z wydarzeniami marcowymi zatrzymano ponad 2700 osób, w tym 359 studentów. Kilka tysięcy zostało relegowanych z uczelni, zawieszonych w prawach studentów lub też musiało starać się o ponowne przyjęcie. Wielu spośród relegowanych wcielono do wojska – część z nich tłumiła później „Praską Wiosnę”.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: IPN