Ponad 1600 razy wyjeżdżali strażacy w ciągu ostatniej doby do usuwania skutków burz, nawałnic i silnego wiatru. Najczęściej w woj. łódzkim, małopolskim i mazowieckim, gdzie woda zalała wiele domów. Mieszkańcy już mówią o dużych stratach.
Strażacy, podczas interwencji, wypompowywali wodę z budynków, zabezpieczali je przed zalaniem, umacniali wały przeciwpowodziowe i usuwali z dróg powalone przez wichury drzewa.
- Ponad 1000 interwencji miało związek z wypompowywaniem wody z zalanych obiektów i terenów - powiedział rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak. Najwięcej wyjazdów odnotowano w województwach: łódzkim (405), małopolskim (310), mazowieckim (252), dolnośląskim (165) i świętokrzyskim (106). Rzecznik PSP poinformował, że w województwie dolnośląskim sytuacja się stabilizuje. Tam najwięcej działań strażacy prowadzili na terenie trzech powiatów: zgorzeleckim, kamiennogórskim i lubańskim. Przekroczone są stany alarmowe na 52 wodowskazach w kraju, zaś ostrzegawcze na 90.
Przepompowanie niemożliwe
Podczas interwencji w podwarszawskim Milanówku, jak relacjonował reporter TVN24 Rafał Poniatowski, strażacy skarżyli się na rzeczy, z którymi dotąd nie mieli do czynienia.
- Okazywało się, że w kanalizacji jest zbyt wysoki poziom wody, w związku z czym oni nie mogą z piwnicy przepompować wody do kanalizacji - mówił Poniatowski.
- Nie mogliśmy pomóc, bo woda wybija w niskich partiach kanalizacji - potwierdza Sławomir Wieleciński z tamtejszej straży pożarnej.
We wtorek wieczorem z Milanówka i Grodziska Mazowieckiego straż odebrała ponad sto zgłoszeń.
Wszystko zalane
W woj. łódzkim w Głownie pod Zgierzem obowiązuje alarm powodziowy. Z koryt wystąpiły dwie rzeki, przepływające przez miasto.
Wiele domów jest podtopionych. Mieszkańcy mówią o dużych stratach w mieniu, zniszczone przez wodę zostały meble, sprzęt AGD i rzeczy codziennego użytku.
- Nowa pralka zalana, lodówka też - mówi jedna z mieszkanek Głowna, w której domu było kilkadziesiąt centymetrów wody.
Inny z mieszkańców, który ma dom w Głownie od 40 lat, wspomina, że po raz pierwszy doszło tu do tak dużych podtopień, że woda zalała budynki.
- Gdyby nie strażacy, wszystko byłoby tu jeszcze gorzej zalane - mówi.
- Trzeba będzie poczekać aż ta woda zejdzie, i wtedy trzeba będzie myśleć. Straty będą niezłe - dodaje mieszkaniec Głowna.
Autor: twis, mac//bgr / Źródło: tvn24.pl