60 świadków w kilkadziesiąt godzin przesłuchali gdańscy prokuratorzy badający okoliczności śmierci Artura Zirajewskiego, jednego z najważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym zabójstwa gen. Marka Papały. Jak zapewnia prok. Zbigniew Niemczyk badanych jest wiele wątków, także ten dotyczący ewentualnych gróźb pod adresem Zirajewskiego. Według dziennikarzy "Uwagi" TVN sam skazany informował o tym, że dostaje pogróżki.
- Grupowo zostali przesłuchani funkcjonariusze Służby Więziennej, częściowo personel medyczny, inni osadzeni oraz osoby najbliższe dla Artura Zirajewskiego - relacjonował we wtorek po południu Zbigniew Niemczyk. Zabezpieczono "praktycznie komplet dokumentów lekarskich", które dotyczą jego osoby. Prokurator uznał je za "bardzo istotne".
Efekty "bardzo interesujące"
Przeprowadzono już też pierwsze przeszukania, które - jak podkreślał Niemczyk - miały na celu zabezpieczenie dowodów rzeczowych. - Muszę poprzestać tu na pewnej formule ogólności, bo dobro prowadzonego śledztwa nie pozwala mi wyjawić szczegółów, na przykład tego, u kogo były przeszukania, jaki był ich cel i jakie rezultaty - tłumaczył zastępca prokuratora apelacyjnego w Gdańsku.
Niemczyk zapewnił też, że wstępna opinia sądowo-lekarska, która wskazuje na przyczyny chorobowe śmierci Zirajewskiego "nie demotywuje pracy prokuratorów i policjantów", a efekty prowadzonego śledztwa - mimo że trwa ono dopiero trzeci dzień - już dziś uznał "za bardzo interesujące".
Prokuratorzy badają obecnie kilka hipotez, m.in. czy działania Zirajewskiego mogły być związane z próbą ucieczki. Sprawdzają też, czy "był w stanie zagrożenia", czy mu grożono i kto ewentualnie groźby mógł kierować pod jego adresem.
Zirajewski, pseudonim "Iwan", na kilka dni przed śmiercią (zmarł w gdańskim areszcie śledczym w niedzielę) dostał gryps, po którym był niezadowolony.
Potem z podejrzeniem zatrucia lekami trafił do szpitala MSWiA w Gdańsku. Istnieje prawdopodobieństwo, że stamtąd planował ucieczkę. Nie doszło jednak do niej, bo skazany był dobrze pilnowany przez antyterrorystów.
Groźby ze strony adwokata?
Czy "Iwan" chciał uciec, bo się czegoś bał, a groźby (być może nie pierwsze) były sformułowane w grypsie, który dostał? Z informacji reportera Uwagi TVN Krzysztofa Spiechowicza wynika, że Zirajewskiemu grożono zamordowaniem siostry. "Iwan" zeznał to tuż po nieudanej próbie ekstradycji polonijnego biznesmena Edwarda Mazura. Ten wątek jest w aktach sprawy Papały.
Kto miał mu grozić? - Jest wskazanie na adwokata, który bronił "Iwana" w innych procesach, co jest szokujące, bo dostęp do niego mieli współwięźniowie, służba więzienna, prokuratorzy i rodzina, a on wskazał na swojego adwokata - powiedział w TVN24 Spiechowicz. We wtorek po południu prokurator Niemczyk uchylił się przed odpowiedzią na pytanie, czy śledczy sprawdzają wątek przekazywania ewentualnych gróźb przez adwokata.
"Słowik" się cieszy?
W spekulacjach, komu mogło zależeć na uciszeniu Zirajewskiego nie ustają też media. "Rzeczpospolita" wskazuje na bossa gangu pruszkowskiego Andrzeja Z., ps. Słowik, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Papały, przeciwko któremu zeznawał (jego proces ma ruszyć niebawem). – "Słowik" wciąż wiele może i liczy się w środowisku przestępczym – powiedział "Rz" jeden ze świadków koronnych.
Gazeta przypomina, że choć resort sprawiedliwości zapewnia, iż śmierć gangstera nie przekreśla szans na skazanie winnych zabójstwa gen. Papały, inne zdanie mają prokuratorzy. – Zeznania w śledztwie są czymś innym niż przed sądem. Teraz może się załamać nawet oskarżenie "Słowika", nie mówiąc już o sprawie Mazura – powiedział "Rz" znający sprawę śledczy.
Wskazuje też na to były szef MSWiA i prokurator krajowy Janusz Kaczmarek. - "Słowik" jest w dobrym nastroju po śmierci "Iwana". Pozostał tylko on, bo pozostali świadkowie to osoby, które znają sprawę tylko ze słyszenia - stwierdził w Radiu ZET Kaczmarek. Jego zdaniem, na pewno nie dojdzie już do ekstradycji Mazura.
Źródło: TVN24, tvn24.pl, Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24