O połowę zmniejszyła się liczba strajkujących pracowników Poczty Polskiej. Z pięciu tysięcy protestujących do tej pory pocztowców, pozostało niecałe dwa i pół tysiąca.
Swój udział w strajku zawiesił związek zawodowy listonoszy Poczty Polskiej, skupiający blisko 1,2 tysiąca listonoszy. Do tej pory w proteście brało udział 5 tysięcy pracowników Poczty Polskiej oraz blisko 180 urzędów pocztowych. Zamknięte były również 3 sortownie.
W sobotę liczba wszystkich strajkujących zmalała do 2,5 tysiąca. Mniejsza jest także ilość biorących udział w proteście placówek, która obecnie wynosi 80.
Konsekwencje strajku
Pocztowcom, którzy przystąpili do strajku, grożą kary dyscyplinarne, łącznie ze zwolnieniami. Dyrekcja Poczty uważa strajk za nielegalny i złożyła we wtorek w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Z kolei NSZZ "S" złożyła w środę doniesienie do prokuratury na kierownictwo Poczty. Związek uważa, że Poczta Polska chce zastraszyć pracowników, grożąc zwolnieniami.
Strajk Poczty Polskiej rozpoczął się w nocy z wtorku na środę. Pracownicy nie mogą dojść do porozumienia z kierownictwem Poczty w sprawie wzrostu płac. Pocztowcy domagają się 537,50 złotych podwyżki na osobę od 1 stycznia br. Dyrekcja nie chce się na to zgodzić i proponuje obowiązującą od sierpnia kwotę 400 złotych na etat plus 400 zł w bonach, niezależnie od wdrożonej już podwyżki w wysokości 137,50 na jeden etat.
Źródło: PAP, tvn24.pl