W dzień po przesłuchaniu Ryszarda Sobiesiaka przed komisją hazardową wychodzą na jaw nowe informacje przekazane przez biznesmena. - Na Florydzie miał zobaczyć Mirosława Drzewieckiego tylko przez chwilę. Przywitał się z jego żoną, kiedy minister gdzieś odjechał. I wtedy go właśnie widział - zdradził Franciszek Stefaniuk z PSL. Zbigniew Wassermann z PiS w RMF FM ocenił, że "zeznania Sobiesiaka są sprzeczne z relacjami innych świadków".
Wcześniejsze informacje od śledczych komisji relacjonowały zeznania Sobiesiaka, który miał powiedzieć, że już po wybuchu afery hazardowej spotkał się z Mirosławem Drzewieckim na Florydzie. Były minister z kolei mówił przed komisją, że ostatni raz widział się z nim 22 września w Warszawie. Że Sobiesiak tę wersję podważył, wieczorem zdradził dziennikarzom Bartosz Arłukowicz.
Jak z kolei w piątek w TVN24 powiedział Franciszek Stefaniuk, Ryszard Sobiesiak miał się z byłym ministrem zobaczyć, ale nie rozmawiać z nim. - Twierdzi, że na Florydzie widział Mirosława Drzewieckiego tylko przez chwilę. Zatrzymał się przy jego samochodzie, z którego wysiadła żona ministra i się przywitali. Minister miał pojechać dalej - opowiedział Stefaniuk.
Podobną wersję relacjonowali też inni śledczy. Świadek dociskany miał zacząć kluczyć, potem pojawiła się wersja, że tylko zobaczył byłego ministra, a sam Drzewiecki nawet go nie zauważył.
Czwartkowe przesłuchanie Sobiesiaka ostatecznie zakończyło się o 20:45.
"Sprzeczne" i "śmieszne"
W RMF FM zaś Zbigniew Wassermann z Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że relacje Sobiesiaka stoją w sprzeczności z zeznaniami innych świadków. - Jest wiele takich faktów, które on odmiennie przedstawia od innych świadków, także odmiennie od tego, co mówił w prokuraturze. Proszę pamiętać, że stracił pamięć, bo w prokuraturze o wielu rzeczach mówił i to niedawno - zauważył Wassermann.
Zaznaczył, że za zamkniętymi drzwiami Sobiesiak tę pamięć nagle zaczął odzyskiwać. - Tak bardzo, że wybuchaliśmy śmiechem - mówił Wassermann. - 28 lat pracy w hazardzie, mówi "nie pytajcie mnie o hazard, bo ja się na nim kompletnie nie znam. Ale wiecie jaki błąd popełnił premier Tusk, że nie poprosił mnie o konsultacje w pisaniu tej ustawy?". Śmieszne, czy poważne? - pytał retorycznie śledczy.
Na zupełnie poważnie Wassermann skonkludował: - Myślę, że wtedy, kiedy chciał mówić, to jego pełnomocnik się włączał i nie dopuszczał do tego. Myślę, że każda sytuacja, która była dla niego wrażliwa, kończyła się stwierdzeniem "nie pamiętam". To jest ważne. Wszyscy zeznający ważni świadkowie Platformy: Drzewiecki, Chlebowski, Szejnfeld, Schetyna, premier Tusk nie powiedzieli łącznie tyle razy "nie pamiętam", ile on w jednym swoim przesłuchaniu.
"Opowiada o swoich interesach"
Obstrukcja Ryszarda Sobiesiaka, który w obecności kamer konsekwentnie odmawiał odpowiedzi na pytania posłów, ewentualnie twierdził, że nie pamięta, przyniosła efekt - reszta przesłuchania odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Najwyraźniej z korzyścią dla obu stron.
- Z całą pewnością wygląda to inaczej niż w pierwszej części - mówił dziennikarzom w czwartek późnym wieczorem Jarosław Urbaniak (PO), który na chwilę opuścił posiedzenie. - Opowiada o swoich interesach, jak wyglądała kwestia tej decyzji administracyjnej (dotyczącej kasyna we Wrocławiu - red.), mówi o Casino Polonia, firmie Golden Play - relacjonował poseł. Według niego, Sobiesiak "dość barwnie" opowiada o spotkaniach z politykami, które opisane są w analizie CBA.
Urbaniak ocenił jednak, że zeznania Sobiesiaka generalnie pokrywają się dotychczas z tym, co mówili śledczym były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski i były minister sportu Mirosław Drzewiecki. Według niego, nie pojawiły się też żadne inne kwestie, które rzucałyby nowe światło na tzw. aferę hazardową, a kwestia jego znajomości z Grzegorzem Schetyną wyjaśniła się tylko połowicznie.
Ustaliłem to, co podejrzewałem już wcześniej, że pan Sobiesiak jest miłośnikiem teorii Einsteina, dla niego czas jest bardzo elastyczny. Przyznał rację, że studenta Grzegorza Schetyny nie zna urbaniak
"Ruszyliśmy z tym przesłuchaniem"
- Ustaliłem to, co podejrzewałem już wcześniej, że pan Sobiesiak jest miłośnikiem teorii Einsteina, dla niego czas jest bardzo elastyczny. Przyznał rację, że studenta Grzegorza Schetyny nie zna - mówił Urbaniak.
Beata Kempa z kolei oceniała, że śledczym udało się już dowiedzieć dużo więcej niż podczas części otwartej. - Świadek czuje się zdecydowanie swobodniej, dużo mówi, zobaczymy, jaka będzie z tego wartość dowodowa - zastrzegła.
Podobne wrażenia odniósł Mirosław Sekuła. - Te nasze uśmiechy, jak wychodzimy z sali, to są dlatego, że ruszyliśmy z tym przesłuchaniem. Świadek bez presji mediów po prostu się otworzył i mówi szczerze, może nawet zbyt swobodnie, bo to posiedzenie zamknięte, nie tajne - zaznaczał.
Medialnych smaczków brak
Politycy zgadzali się co do tego, że gdy Sobiesiak był pytany o stenogramy, tracił elokwencję. - Generalnie nie pamięta. Nie wie, nie chce ich komentować, nie wie co mówił, nie wie dlaczego, nie wie z kim, nie wie o której godzinie i nie wie po co - wyliczył Bartosz Arłukowicz (Lewica).
Franciszek Stefaniuk mówił w czwartek, że Sobiesiak odpowiadając na pytania mówi zgodnie z tym, co zawarte było w jego wstępnej wypowiedzi. - Medialnych smaczków, dotyczących jego znajomości z politykami, nie ma - zapewniał. W piątek okazało się, że smaczki były.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Paweł Supernak