Zatrzymanie braci Winków z Włodowa przez policję było nielegalne i niezasadne - uznał olsztyński sąd. Niewykluczone, że mężczyźni, znani ze sprawy głośnego linczu, będą się teraz ubiegać o odszkodowanie.
Dwaj z trzech zatrzymanych, Mirosław i Krzysztof, to sprawcy głośnego linczu we Włodowie w 2005 roku. Zginął wtedy 60-letni recydywista, który w zakładach karnych spędził 30 lat i który groził mieszkańcom wioski.
Ostatnio policja ponownie zainteresowała się braćmi z Włodowa z powodu zaginionego mieszkańca ich wsi. W styczniu zostali zatrzymani na 48 godzin, gdyż - według funkcjonariuszy - mogli mieć informacje w tej sprawie.
"Otwarta droga do odszkodowania"
Sąd, rozpatrując w czwartek zażalenia obrońców uznał, że zatrzymanie Winków na 48 godzin w komisariacie i przesłuchiwanie ich było bezzasadne. Ponieważ w polskim prawie "nie występuje instytucja zatrzymania świadka".
Decyzja sądu jest prawomocna.
Decyzja sądu oznacza otwartą drogę do wystąpienia o odszkodowanie Mec. Józef Lubieniecki
Obrońca braci, mec. Józef Lubieniecki podkreślił, że bracia Winkowie zostali przez policję zatrzymani bezpodstawnie, ponieważ nie byli oni osobami podejrzewanymi, tylko mieli status świadków, a w trakcie przesłuchania nie postawiono im żadnego zarzutu.
Mec. Lubieniecki podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że decyzja sądu oznacza otwartą drogę do wystąpienia o odszkodowanie. Nie wykluczył, że takich odszkodowań będzie domagał się na drodze cywilnej od policjantów, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu i przesłuchiwaniu braci Winków. Obrońca wyraził zgodę na opublikowanie nazwisk braci z Włodowa.
Sprawę bada prokuratura
Mariola Plichta z warmińsko-mazurskiej policji poproszona o skomentowanie decyzji sądu rejonowego w Olsztynie powiedziała, że zgodnie z art. 244 Kodeksu postępowania karnego uzasadnione jest zatrzymanie podejrzanego, jeśli zachodzi podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa, a towarzyszy temu obawa, iż może on uciec, ukrywać się albo zacierać ślady.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski podkreślił, że sprawą możliwych nieprawidłowości podczas zatrzymania i przesłuchiwania braci zajęła się Prokuratura Rejonowa Olsztyn Północ. Do tej prokuratury trafiły m.in. skargi na zachowanie policjantów, które były adresowane do komendantów policji: głównego i wojewódzkiego. - Na razie trwają czynności wyjaśniające, po nich prokurator zdecyduje, czy umorzyć postępowanie, czy wszcząć śledztwo - wyjaśnił Orzechowski.
"Grozili użyciem pałek"
Bracia Mirosław, Wiesław i Krzysztof Winkowie zostali zatrzymani w swych domach w połowie stycznia i spędzili w komisariacie 48 godzin. Jak wyjaśniła wtedy Mariola Plichta z biura prasowego warmińsko-mazurskiej policji, podstawą do zatrzymania trzech mężczyzn były informacje, że mogą oni mieć wiedzę na temat zaginionego pod koniec ubiegłego roku mieszkańca wsi Włodowo. Po 48 godzinach bracia zostali wypuszczeni do domów, nadal mają status świadków.
Jak podali obrońcy, podczas przesłuchań policjanci grozili Winkom użyciem pałek policyjnych, stosowali groźby słowne, próbowali przekupić w zamian za to, że "bracia podadzą informację o ukryciu zwłok zaginionego".
Obrońcy wskazują także, że jeden z policjantów miał grozić pistoletem, przystawiając go do kolana jednemu z braci. Jeden z braci, zwolniony z komisariatu wieczorem, nie mając pieniędzy i telefonu komórkowego, musiał wracać do domu pieszo 49 km.
Obrońcy złożyli także skargi na policjantów uczestniczących w zatrzymaniu braci do komendantów: głównego, wojewódzkiego i miejskiego w Olsztynie.
Sprawa zaginionego mieszkańca Włodowa, w której policja zatrzymała Winków, została już wyjaśniona. Jego zwłoki znaleziono na początku lutego w jeziorze Włodowski we Włodowie, a sekcja zwłok wykazała wstępnie, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie i inne osoby nie przyczyniły się do tego.
Za lincz we Włodowie sprzed 6 lat na kary po 4 lata więzienia skazani zostali trzej bracia: Mirosław, Krzysztof i Tomasz Winkowie. Pozostali jednak na wolności, ponieważ jeszcze przed rozpatrzeniem kasacji w grudniu 2009 r. prezydent Lech Kaczyński ich ułaskawił. Zawiesił wykonanie wobec nich kary na okres 10 lat - dzięki czemu bracia nie trafili do więzienia.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24