Nie widać końca sporu na linii Eugeniusz Kłopotek-Julia Pitera. - Nie chcę się na niej mścić - zapewnia polityk PSL. Ale darować też nie zmierza: chce, by ukarała ją sejmowa komisja etyki poselskiej. I tak oto spór polityków stał się najdłuższym serialem politycznym koalicji PO-PSL.
W sporze, który nie wywołuje już tylu emocji, co jeszcze kilka tygodni temu, to minister ds. walki z korupcją jest na razie górą. Zarzuciła politykowi PSL protekcję i działanie na korzyść konkretnego biznesmena, Kłopotek zarzuty odpierał, groził, że sprawa może doprowadzić do rozpadu koalicji PO-PSL i nic.
Z dużej chmury miały deszcz: Pitera go nie przeprosiła, koalicja trwa, a Kłopotek jest w kłopocie. I zastawania się, jak ratować honor. Poselski, a może raczej męski. Choć on sam zapewnia, że spór jest stricte parlamentarny. Inaczej już dawno podałby Piterę do sądu. - Rozważałem to – przyznał. – Ale nie chciałem, by to wyglądało na zemstę, tym bardziej zemstę na kobiecie – podkreślił.
Nie liczy na przeprosiny
Wniosku do sądu nie będzie, lecz do sejmowej komisji etyki poselskiej jak najbardziej. Choć Kłopotek na przeprosiny już nie liczy. - Oczekiwałem przeprosin i się nie doczekałem – przyznaje rozczarowany. - Mam nadzieję, że komisja przynajmniej zwróci Piterze uwagę – dodaje.
W połowie września minister ds. walki z korupcją oskarżyła polityka PSL o protekcję i występowanie w interesie biznesmena, domagającego się wytyczenia drogi łączącej jego stację benzynową z planowanym odcinkiem trasy S-5 koło Bydgoszczy. Kłopotek stwierdził, że Pitera go pomówiła i zażądał publicznych przeprosin.
Źródło: tvn24.pl, PAP, nSport
Źródło zdjęcia głównego: TVN24