- Dalsze wyjaśnienia Janusza Kaczmarka przed sejmową komisją ds. służb specjalnych zaczną się w piątek w południe. - Uznaliśmy, że o tej porze nie ma sensu zaczynać rozmowy z panem ministrem - powiedział jej szef, Paweł Graś z PO.
Czwartkowe zebranie speckomisji było jeszcze bardziej burzliwe niż dzień wcześniej. Kaczmarek czekał na spotkanie z komisją sześć godzin. Po godzinie 16., kiedy miało się zacząć, obrady komisji niespodziewanie przerwał marszałek Ludwik Dorn. Marszałek wezwał prezydium, by wyjaśnić, czy informacje przekazywane przez Kaczmarka podczas posiedzenia komisji są objęte tajemnicą, czy nie. Na ten czas komisja przerwała obrady. Po spotkaniu emocje opadły.
- Wyjaśniliśmy wszystkie wątpliwości, i pan Kaczmarek może dalej przekazywać informacje z życia wyższych sfer W żaden sposób nie będziemy go krępować - zapowiedział poseł Jędrzej Jędrych (PiS). - Pan Kaczmarek może mówić wszystko to, co dotyczy zakresu działalności komisji ds. służb specjalnych. Nie może jednak naruszyć dobra śledztwa i powinien o tym pamiętać - zastrzegł.
- Z tego co wiem komisja ma dalej pracować. Bardzo się cieszę, bo sytuacja była bezprecedensowa - w trakcie przesłuchania nastąpiła próba przerwania jej prac - to komentarz Marka Biernackiego.
Przed spotkaniem było burzliwie Przed spotkaniem z Ludwikiem Dornem atmosfera była bardzo napięta. Posłowie byli oburzeni, że przerwano przesłuchanie.
- To jest próba zablokowania komisji, która wreszcie zaczęła pracować, wreszcie zbierać informacje o patologiach specsłużb. Uważam, że marszałek Dorn boi się tego, co pan minister ujawni - skomentował Marek Biernacki (PO).
- PiS boi się tego, co Kaczmarek ma do powiedzenia - wtórował mu Janusz Zemke (SLD) - To próba zamknięcia ust opozycji - uważa polityk.
- Marszałek Sejmu zablokował prace speckomisji. I zrobi wszystko, aby w dniu dzisiejszym do przesłuchania Janusza Kaczmarka nie doszło - denerwował się Andrzej Grzesik (Samoobrona).
- Chcemy zagwarantować, że działania komisji są legalne. Janusz Kaczmarek mógł złamać tajemnicę państwową - odpierał zarzuty Jędrzej Jędrych z PiS. Wiceprzewodniczący komisji powiedział dziennikarzom, że ponieważ przewodniczący Paweł Graś nie zwrócił się o ekspertyzę w tej sprawie, sam to zrobił.
Wotum nieufności dla Wassermana Jeszcze przed interwencją Dorna komisja pozytywnie zaopiniowała wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra - koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Minister nie krył zastrzeżeń wobec zeznań Kaczmarka przed speckomisją. Zdaniem Wassermana, były szef MSWiA nie był zwolniony z zachowania tajemnicy państwowej i służbowej i był to pierwszy przypadek, gdy tak wysoki urzędnik państwowy składa wyjaśnienia przed speckomisją bez takiego zwolnienia
Kaczmarek chce komisji śledczej - Dziś mamy słowo przeciwko słowu, dlatego potrzebna jest sejmowa komisja śledcza - powiedział dziennikarzom tuż przed wejściem na posiedzenie speckomsji były szef MSWiA. - Mogłaby ona w końcu ujawnić prawdę - dodał.
Kaczmarek miał powiedzieć na komisji, że służby specjalne interesowały się posłami, mediami i synem Wałęsy Według "Dziennika" Kaczmarek miał opowiadać, że został wezwany przez Lecha Kaczyńskiego. Prezydent miał go zapytać, czy ufa dyrektorowi Centralnego Biura Śledczego. Szef MSWiA odpowiedział twierdząco. Wtedy Kaczyński poprosił, by dyrektor CBŚ sprawdził, dlaczego Centralne Biuro Antykorupcyjne interesuje się jego najbliższą rodziną.
Wśród innych przekazanych przez Kaczmarka informacji wiele dotyczyło dziennikarzy i właścicieli mediów. "Według Kaczmarka, premier i minister sprawiedliwości polecili prokuraturze i służbom przeszukiwanie archiwów. Szukano dowodów na nielegalne działania Polsatu, TVN i Agory, wydawcy Gazety Wyborczej. Chodziło o prześwietlenie finansów, kulisów powstania tych mediów" - relacjonują słowa Kaczmarka rozmówcy "Dziennika".
Według tych relacji, Kaczmarek opowiedział, że prokuratura interesowała się działaczami PO: Donaldem Tuskiem, Grzegorzem Schetyną, Mirosławem Drzewieckim oraz synem Lecha Wałęsy Jarosławem.
Szef ABW miał dostarczyć Zbigniewowi Ziobrze tajną notatkę na temat "jakichś malwersacji młodego Wałęsy". "Ten podzielił się wiedzą z premierem. Kaczyński stwierdził: "Przez małego dojdziemy do dużego" - pisze gazeta powołując się na relacje dwóch posłów i dodaje, że dziennikarzom nie udało się zapytać o to Jarosława Kaczyńskiego, bo w kancelarii premiera poinformowano ich, iż zarówno szef rządu, jak i jego rzecznik są na urlopach.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24