"Totalne nieporozumienie" stało się przyczyną "międzynarodowego incydentu" w Stalowej Woli (podkarpackie). Pewien Norweg źle odczytał intencje 61-letniego Polaka i uzbrojony w aluminiową rurkę odganiał mężczyznę. Polak spuścił swojego psa ze smyczy i tak niefortunnie zamachnął się na "napastnika", że ten oberwał sprzączką w czoło. Na szczęście panowie zdążyli już podać sobie ręce.
Informację o zajściu, w którym uczestniczyło słynne na całym świecie małżeństwo podróżujące m.in. z osiołkiem, zamieścił na swojej stronie miejski portal Stalowej Woli. Zadzwoniliśmy więc do rzecznika prasowego Podkarpackiego Komendanta Wojewódzkiego Policji i dowiedzieliśmy się, że najwyraźniej incydent nie jest tak groźny, jak zostało to opisane.
Awantura pod hipermarketem
- To incydent. Totalne nieporozumienie. Nie ma mowy o żadnym podłożu ksenofobicznym - powiedział w rozmowie z tvn24.pl Paweł Międlar. Scena rozegrała się w piątek pod hipermarketem Tesco w Stalowej Woli. Norweg - Werner Fahrenholz, który wraz z żoną, od 30 lat przemierza świat na osiołkach, rozbił tam swój namiot. Zwierzyniec małżeństwa liczy trzy osiołki i kilka psów. W pewnym momencie pod sklep podjechał 61-letni Polak, który wyszedł z samochodu ze swoim psem, na smyczy. Pupile obcokrajowców musiały jakoś na to zareagować, bo po chwili z namiotu wyłonił się zaniepokojony Norweg, na wszelki wypadek uzbrojony w aluminiową rurkę.
- Z tego, co wiemy, Norweg próbował odgonić Polaka, ale ten nie zrozumiał jego zamiarów, więc widząc rurkę spuścił swojego psa ze smyczy i tak się nią zamachnął, że uderzył Norwega w czoło - tłumaczył przebieg wydarzeń Paweł Międlar. Po incydencie Polak próbował się wycofać i wsiadł do samochodu, kiedy miał już odjechać Norweg pobiegł i kilka razy uderzył rurką w auto 61-latka.
Rozcięte czoło, zniszczony samochód
W ten oto sposób Fahrenholz z rozciętym czołem trafił do szpitala, a Polak ocenił uszkodzenia samochodu na około tysiąc złotych. Jednak już wieczorem sprawa okazała się zamknięta. - Obaj panowie zostali już przesłuchani. Żaden z nich nie będzie składał wniosku o przeprowadzenie dochodzenia w tej sprawie. Na koniec podali sobie ręce - poinformował rzecznik komendanta podkarpackiej policji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24