Co rok, przez trzy lata, damy miliard złotych na lokalne drogi - ogłosił szef MSWiA Grzegorz Schetyna. Pieniądze będą rozdawane pod jego czujnym okiem, a nie ministra infrastruktury. Mimo to wicepremier zapewnił, że będzie wspólnie z Cezarym Grabarczykiem pracować nad tym, by projekt wypalił.
Samorządy - jak tłumaczył Schetyna na konferencji prasowej - dadzą połowę pieniędzy na inwestycje, a rząd da drugie tyle. W sumie trzy miliardy złotych przez trzy lata począwszy od 2009 r. Pytany, ile kilometrów dróg uda się wyremontować, odpowiedział: 2 tys. gminnych lub 1 tys. powiatowych każdego roku.
Pieniądze ma dzielić komisja powołana przez szefa MSWiA. W jej skład mają wchodzić m.in. wojewodowie. I to właśnie jest powodem - jak przekonywali zgodnie dziennikarzy: Schetyna i Grabarczyk - dla, którego w projekt jest zaangażowane Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. - Nie będzie ingerencji Warszawy. Gwarancję skuteczności będą dawały powołane komisje, które podzielą pieniądze. Wspólnie z ministrem infrastruktury będziemy z kolei pilnować zasiadających w nich wojewodów - tłumaczył Schetyna. - Proponujemy rewolucję w budowie dróg. W znaczący sposób wesprzemy samorządy, które najlepiej wiedzą, co remontować - wtórował mu Grabarczyk.
W październiku rząd ma przyjąć uchwałę a później rozporządzenie, które opisze, jak ma wyglądać procedura przyznawania pieniędzy. W skrócie - jak powiedział Schetyna - miałoby to wyglądać tak: w grudniu samorządy organizują przetargi, potem do końca lutego je rozstrzygają, a prace remontowe ruszają w marcu i trwają do listopada.
Wyprowadzenie części środków do instytucji, która nie ma z tym nic wspólnego, jest rzeczą szkodliwą dla państwa. Taki układ będzie powodował, że decyzje będą zapadać nie merytorycznie, tylko uznaniowo, arbitralnie
Nie przekonuje to byłego ministra infrastruktury w rządzie PiS Jerzego Polaczka. - Taki układ będzie powodował, że decyzje będą zapadać nie merytorycznie, tylko uznaniowo, arbitralnie - przekonuje na łamach "Dziennika".
Gazeta, która opisała sprawę rano, twierdzi, że ten program to kolejny policzek dla Grabarczyka, którego, co nie jest tajemnicą w kuluarach, Schetyna krytykuje wewnątrz rządu. Dodaje, że po "orlikach", czyli boiskach w każdej gminie, "schetynówki" mają być sztandarowym programem rządu.
To, co tak bardzo zajmuje polityków "na górze", nie ma większego znaczenia dla samorządowców, którzy cieszą się, że w końcu dostaną pieniądze, na które wcześniej nie mogli liczyć - nieważne, z którego ministerstwa.
Samorządowcy zakochani
Jestem zakochana w tym programie. To duża szansa, szczególnie dla takich małych gmin jak nasza. Drogi powiatowe nawet w bogatszych gminach są w fatalnym stanie, zagrażającym bezpieczeństwu
Źródło: TVN24, "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24