Skazany na 2 lata i trzy miesiące więzienia w tzw. seksaferze były wicepremier Andrzej Lepper uważa, że wyrok na niego wydano już w chwili rozpoczęcia procesu. - Sąd miał wyrok napisany od początku. Mówiłem to trzy lata temu i to się okazało prawdą - na gorąco komentował decyzję sądu na antenie TVN24 przewodniczący Samoobrony. Aneta Krawczyk jest z decyzji sądu zadowolona i zaznacza, że "niczego nie żałuje".
Andrzej Lepper zaprzeczył po raz kolejny wszystkim zarzutom. - Nigdy czegoś takiego z mojej strony nie było - powiedział o seksaferze. - Od początku do końca mówiłem, że nie. Przedstawiłem dowody, dziesiątki świadków, że w tych miejscach, w tym czasie i w takim stanie nie byłem. Fizycznie być nie mogłem - zapewniał zdenerwowany polityk.
- Ten proces od początku do końca był procesem wymyślonym przeciwko mnie - zapewniał Lepper. Polityk twierdzi, że nikt z 230 świadków, którzy zeznawali w sprawie, nie potwierdził zeznań Anety Krawczyk. - Dlaczego sąd utajnia wszystko? Utajnia nawet uzasadnienie wyroku? - pytał były wicepremier.
Lepper zarzucił Anecie Krawczyk, że kłamała przed sądem. Mówił, że - według niego - ważny świadek Joanna K. w trzech procesach dotyczących całej afery składała zupełnie inne zeznania niż Krawczyk.
Cierpi rodzina
Zdaniem Leppera, został on pozbawiony prawa do obrony. - Jeśli sąd prowadził sprawę, jak ja byłem na zwolnieniu lekarskim, to niech się wszystkie instytucje praw człowieka tym zajmą, łącznie ze Strasburgiem - mówił. I dodał: - Jakie to prawo do obrony w Polsce? W jakim my państwie prawa żyjemy?
Szef Samoobrony zapewniał, że będzie się odwoływał. - Do końca. Myślę, że Bóg mi pozwoli i da zdrowie - mówił.
Zapewniał, że powodów i argumentów do odwoływania się ma bardzo dużo. - Ja ubolewam, bo ubolewa moja rodzina. Szkoda wyłącznie mojej rodziny, bo ja w tej sprawie jestem niewinny i wcześniej czy później to udowodnię - zakończył Lepper.
"Niczego nie żałuję"
- Kamień spadł mi z serca. Uświadomiłam sobie, że to już naprawdę koniec - skomentowała wyrok Aneta Krawczyka. Na finał sprawy trzeba będzie jeszcze poczakać, bo skazani zapowiedzieli apelację. - To ich prawo - dodała.
Krawczyk zaznaczyła też, że nie żałuje ujawnienia praktyk panujących w Samoobronie. - kobiety, które mają wątpliwości, które boją się tego piekła, powinny zaryzykować. Powinny zacząć walczyć o swoje prawa, o swoją godność. Nie żałuję niczego - powiedziała Aneta Krawczyk.
Łyżwiński też będzie apelować
Stanisław Łyżwiński, ze względu na zły stan zdrowia, nie stawił się w sądzie na ogłoszeniu wyroku. Pięcioletnie więzienie dla byłego posła Samoobrony skomentowała jego żona, Wanda (również była posłanka Samoobrony), która już na początku rozmowy z dziennikarzami zapewniła, że w jej partii żadnej seksafery nie było. - Wyrok był przygotowany, wpisanie daty tylko pozostało - powiedziała o decyzji sądu Łyżwińska.
- Wyrok jest surowy dlatego, że była duża nagonka medialna. I stąd się to wzięło - uważa Łyżwińska. - Jest to wyrok na zamówienie, wyrok polityczny - dodaje.
Była posłanka narzekała też, podobnie jak Andrzej Lepper, że proces nie był jawny. - Gdyby proces nie był utajniony, moglibyśmy inaczej rozmawiać - zwraca się do dziennikarzy.
Łyżwińska zapowiada, że jej mąż będzie się odwoływać od wyroku. Była posłanka zapewnia też, że mimo skazującego wyroku sądu, zawsze wierzyła i nadal wierzy w wierność męża, o widzenie z którym będzie się niedługo ubiegać.
Przebywający w areszcie były poseł - według relacji żony - czuje się źle i nie może samodzielnie się poruszać. Polityk, jak mówi Wanda Łyżwińska, ma niewładną nogę i ograniczone ruchy ręką. Sam Łyżwiński swoją absencję w sądzie tłumaczył bólami kręgosłupa. Problemy zdrowotne byłego posła rozpoczęły się w areszcie - przed zatrzymaniem prezentował dobrą formę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24