Po eurowyborach trwają przetasowania w poselskich ławach. Niewykluczone, że sejmowy fotel na mandat europosła zamieni jedyny satyryk w parlamencie Tadeusz Ross. Poseł PO osiągnął czwarty wynik na warszawskiej liście partii (9245 głosów). To oznacza, że gdyby Danuta Huebner została unijnym komisarzem, to Rossowi przypadnie jej mandat.
"Nie po to starowałem, żeby nie pojechać"
Pytany, czy snuje już brukselskie plany, poseł podkreśla, że na razie "sprawa jest w zawieszeniu". - Po prostu czekam, co się wydarzy - mówi i zaznacza, że nie lubi odpowiadać na pytania "co by było gdyby". Ale dodaje: - Nie po to starowałem, żeby nie pojechać. Jestem do tego dobrze przygotowany - zapewnia na antenie TVN24.
Ross przyznaje też, że o jego ewentualnym mandacie w europarlamencie nikt z szefostwa partii jeszcze z nim nie rozmawiał. A jak nieoficjalnie spekuluje się w mediach, w PO brukselska kariera posła nie budzi powszechnego entuzjazmu. W szeregach partii mają pojawiać się głosy, że lepszym reprezentantem w Parlamencie Europejskim byłby kolejny na warszawskiej liście Grzegorz Kostrzewa-Zorbas (5650 głosów).
"Nie jestem żadnym komikiem"
- Mam w Platformie wielu przyjaciół i nie sądzę, żeby ktoś tak powiedział. To byłoby krzywdzące i upokarzające - komentuje te spekulacje sam Ross. - Jestem w polityce już parę lat i nie jestem żadnym komikiem - oburza się poseł. Być może na spotkaniu wyjaśni się kogo szef rządu widziałby w Komisji Europejskiej. Gdyby Tusk zdecydował, że Danuta Huebner zostanie w Parlamencie Europejskim stanowisko komisarza mógłby objąć Janusz Lewandowski lub Jacek Saryusz-Wolski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24