Prezydent nie wydał postanowienia, które było zapowiadane o tym, że wygasza kadencję prezes Gersdorf. To oznacza w praktyce, że pierwsza prezes Sądu Najwyższego będzie pełniła dalej swoją funkcję do końca kadencji - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 mecenas Roman Giertych. Jego zdaniem, "prezydent się przestraszył", bo "podpisanie takiego postanowienia oznaczałoby w przyszłości od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności".
Podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Anna Surówka-Pasek w poniedziałek w rozmowie y "Dziennikiem Gazetą Prawną" zapowiadała, że we wtorek prezydent Andrzej Duda wyda postanowienie, w którym będzie wskazana data przejścia w stan spoczynku pierwszej prezes Sądu Najwyższego, sędzi Małgorzaty Gersdorf.
- Prezydent jednak się przestraszył i nie wydał postanowienia, które było zapowiadane o tym, że wygasza kadencję prezes Gersdorf. To oznacza w praktyce, że pierwsza prezes Sądu Najwyższego będzie pełniła dalej swoją funkcję do końca kadencji - stwierdził w "Faktach po Faktach" Roman Giertych.
- Zgodnie z art. 39 tej ustawy, którą prezydent uznaje za konstytucyjną, prezydent powinien wydać postanowienie w tym zakresie, czego nie zrobił - wyjaśniał.
Giertych: podpisanie postanowienia groziłoby więzieniem
Jego zdaniem, "nie zrobił tego ze słusznej obawy". - Podpisanie takiego postanowienia oznaczałoby w przyszłości od trzech do pięciu lat pozbawienia wolności - powiedział.
- Dlatego, że takie postanowienie byłoby w sposób oczywisty sprzeczne z konstytucją i prowadziłoby do pozbawienia organu konstytucyjnego kadencji określonej w ustawie zasadniczej - dodał.
- Trybunał Konstytucyjny ma sędziów, którzy mają ponad 70 lat i orzekają do dziś. Nikt tego nie kwestionuje, więc dlaczego przyjąć cenzus wiekowy dla sędziów Sądu Najwyższego, który skutkuje wygaśnięciem prawa ich orzekania - pytał Giertych.
Jak wyjaśniał, nie można w tej sprawie skierować wniosku do Trybunału, bo "nie ma Trybunału". - Prezydent zlikwidował Trybunał Konstytucyjny, nie powołując prawidłowo wybranych sędziów i powołując osoby nieuprawnione na funkcje sędziów. Ponadto powołał w sposób nieuprawniony w sprzeczny z ustawą prezesa Trybunału, więc nie ma Trybunału Konstytucyjnego - mówił.
We wtorek pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf spotkała się z prezydentem Andrzejem Dudą. Po tej rozmowie wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha poinformował, że "pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf przechodzi w stan spoczynku".
Jak dodał, "wolą prezydenta było, by najstarszy stażem sędzia Józef Iwulski od środy wykonywał funkcje związane z wykonywaniem obowiązków pierwszego prezesa SN". Powiedział, że również Gersdorf wskazała sędziego Iwulskiego jako osobę, która ma ją zastępować w pełnieniu obowiązków pierwszego prezesa SN.
Później w Sejmie Małgorzata Gersdorf powiedziała, że jej status się nie zmienił po rozmowie z prezydentem, bo zgodnie z konstytucją kadencja pierwszego prezesa SN trwa 6 lat. Dodała, że w środę jeszcze przyjdzie do pracy, ale desygnowała Józefa Iwulskiego do wykonywania obowiązków podczas jej nieobecności, bo zamierza pójść na urlop.
"Profesor Gersdorf wejdzie do SN i nikt jej nie zatrzyma"
Zdaniem Giertycha, prezes Gersdorf "wejdzie w środę do Sądu Najwyższego i nikt jej nie zatrzyma". - Gdyby ktoś ją zatrzymał, to by oznaczało przemoc wobec organu konstytucyjnego - powiedział.
- Wydaje mi się - z tego co oświadczyła - że będzie normalnie funkcjonować, tylko zamierza skorzystać z urlopu. Każdy ma do tego prawo - ocenił.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM "FAKTY PO FAKTACH" TVN24.
Autor: kb//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24