Dokładne czytanie podpisywanej umowy to sprawa kluczowa. Przekonali się o tym rolnicy, którzy zgodzili się wpuścić na swoją ziemię firmy poszukujące gazu łupkowego. W umowach znalazły się zapisy dla nich niekorzystne. - Firma, jako podmiot lepiej zorganizowany wykorzystała swoją pozycję i występuje jako strona silniejsza - mówi szefowa regionalnej dyrekcji ochrony środowiska w Gdańsku, Hanna Dzikowska.
Jak mówi urzędniczka, wraz z gwałtownym wzrostem tempa poszukiwań gazu, równie gwałtownie rośnie ilość skarg na firmy od właścicieli gruntów. Najczęściej skarżono się na firmę Geofizyka Toruń. Co charakterystyczne, problemy rolników z Pomorza, pokrywały się z tymi z Lubelszczyzny. Wszyscy mieli podobne zastrzeżenia do umów, które podpisali.
Niekorzystne, szczegółowe zapisy dotyczyły głównie kwestii odpowiedzialności prawnej Geofizyki Toruń. Ponadto w wypadku skierowania sporu z firmą do sądu, rolnicy musieliby jeździć do Torunia na rozprawy. Dla niektórych byłaby to kilkusetkilometrowa wyprawa. Wiele kontrowersji dotyczyło wchodzenia na prywatne grunty bez zgody właściciela.
Zmienili treść
Po otrzymaniu skarg od rolników na umowy, które podpisali, Dzikowska wysłała do Geofizyki Toruń pismo z listą kontrowersyjnych zapisów. Była to prawdopodobnie pierwsza tego rodzaju akcja w Polsce. Na dodatek skończyła się powodzeniem. W reakcji na pismo Geofizyka Toruń zgodziła się zmienić większość kontrowersyjnych zapisów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24