- To hańba systemu sprawiedliwości Rzeczypospolitej Polskiej, że najlepszych żołnierzy traktuje się w ten sposób - powiedział w sądzie dziennikarzom Władysław B., ojciec jednego z oficerów. Cała siódemka żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski zostaje w areszcie na kolejne trzy miesiące.
- Duże prawdopodobieństwo popełnienia zarzucanego im czynu i obawa matactwa - tak uzasadniał swoją decyzję warszawski Sąd Wojskowy. Inne powody przedłużenia aresztu to grożąca oskarżonym surowa kara oraz obawa ucieczki jednego z żołnierzy. Z nadzieją na szybkie wyjście na wolność pożegnali się: kpt. Olgierd C., ppor. Łukasz B., chor. Andrzej O., plut. Tomasz B. oraz starsi szeregowi Damian L., Robert B. i Jacek J.
- Niszczy się młodych żołnierzy i fizycznie i psychicznie. Prokuratura wojskowa miała dość czasu, aby przeprowadzić kwestie związane z wyjaśnieniem tej sprawy, przede wszystkim przeprowadzić konfrontacje - uważa Władysław B., ojciec żołnierza.
- Miałem nadzieję, że syn będzie odpowiadał z wolnej stopy. Niestety, zapadła decyzja o przedłużeniu aresztu. Jestem bardzo rozczarowany. Przeżywam to bardzo i brak mi słów - dodał.
Żona innego żołnierza, Barbara L. - zapowiadając złożenie odwołania - wyraziła nadzieję, że wówczas jej mąż i pozostali opuszczą areszt. - Mąż wyjechał w kwietniu, wrócił w połowie listopada. Był w domu tydzień; proszę to sobie wyobrazić - powiedziała.
Na specjalnej konferencji prasowej po tajnym dla mediów posiedzeniu sądu dodano, że zachodzi potrzeba wykonania kolejnych czynności procesowych i obecnie nie istnieją przesłanki przemawiające za uchyleniem aresztu i zamiany go na poręczenie - majątkowe lub osób godnych zaufania.
Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Można się od niego odwołać do Izby Wojskowej Sądu Najwyższego. Obrońcy podejrzanych już to zapowiedzieli. Oskarżeni przebywają w areszcie od 17 listopada 2007 roku.
Wyrok zamknięty dla mediów
Decyzja sądu miała być ogłoszona najpierw o 15., potem o 16:45. Około 18 sędzia poinformował, że najpierw odczyta decyzję żołnierzom, a dopiero za kilkanaście minut dziennikarzom. Informację z sali na bieżąco przekazywali jednak m.in. ojciec jednego z żołnierzy i obrońcy.
Wszystkie posiedzenia były tajne. Sąd rozpatrywał wnioski odrębnie, po kolei dla każdego z siedmiu oskarżonych. Sześciu oskarżonym o zbrodnię ludobójstwa żołnierzom grozi dożywocie, siódmemu - któremu postawiono zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny - 25 lat więzienia.
Rodziny i adwokaci bronią żołnierzy
Mecenas Jacek Konracki, obrońca jednego z oskarżonych jeszcze rano wierzył, że żołnierze wyjdą z aresztu. - To są żołnierze Wojska Polskiego, a nie kryminaliści. Służyli w obronie swojego kraju i zasłużyli na to, aby nie traktować ich jak pospolitych przestępców - powiedział mecenas na antenie TVN24.
Konracki dodał, że nie można skazywać żołnierzy na to, aby "po powrocie z afgańskiego piekła, tkwili za kratami w innym piekle". Według mecenasa nie ma obaw, że po ewentualnym wyjściu z aresztu żołnierze mogliby mataczyć w śledztwie, chociaż przyznał, że sprawa rzeczywiście "jest bardzo skomplikowana i wciąż pojawiają się nowe fakty ważne dla sądu".
ŁOs,kaw//mat, korv, la
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24