W składnicy rządowej Agencji Rezerw Strategicznych na Podlasiu odbyła się licytacja 46 respiratorów od handlarza bronią, które zostały zajęte na początku roku. Nikt nie był zainteresowany, nikt nie wpłacił wadium - poinformował w czwartek poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba. Poseł Dariusz Joński dodał, że licytacja trwała minutę.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński na czwartkowej konferencji prasowej opowiadali o licytacji respiratorów od Andrzeja Izdebskiego. Jak mówił Szczerba, przed południem w składnicy rządowej Agencji Rezerw Strategicznych na Podlasiu odbyła się licytacja 46 respiratorów, które "zostały zajęte na początku roku i skonfiskowane przez komornika". Podkreślił, że chodzi o respiratory, które miały być dostarczone do Ministerstwa Zdrowia.
- Efekt licytacji jest następujący. Nikt nie był zainteresowany respiratorami od handlarza bronią. Nikt nie wpłacił wadium, nikt też nie oglądał sprzętu - przekazał poseł KO.
Dodał, że "ten sprzęt został wyceniony przez biegłego sądowego". - 14 kwietnia 2020 roku współpracownicy Mateusza Morawieckiego kupowali ten sprzęt po 44 700 euro, czyli to jest na dzisiejszy kurs 210 tysięcy złotych (za sztukę-red.). Dzisiaj ten sprzęt był wystawiony po 23 tysiące. Kolejna licytacja, ponieważ ta się nie udała, to będzie wystawienie sprzętu za kwotę 17 tysięcy złotych. To pokazuje skalę tego przekrętu - mówił Szczerba.
Dodał, że "wartość sprzętu jest 10-krotnie niższa, niż ta, za którą kupowałby ten sprzęt duet (Łukasz Szumowski-(Janusz) Cieszyński".
Joński: licytacja respiratorów trwała minutę
Dariusz Joński powiedział, że "te respiratory symbolizują rządy PiS-u uwikłane w przekręty, potwornie drogie i do dziś bezkarne".
Mówił, że "do dzisiaj nie wróciło 51 milionów złotych". - To jest druga licytacja. Z panem posłem Szczerbą byliśmy na pierwszej licytacji, gdzie było wystawionych 418 respiratorów. Ta licytacja trwała kilka sekund, ponieważ nikt się nie zgłosił, nikt nie chciał nawet oglądać tych respiratorów. Dzisiejsza licytacja trwała minutę, również nikt się nie zgłosił, nikt wpłacił wadium, nikt nie chciał nawet oglądać tych respiratorów - dodał.
- Ministerstwo Zdrowia zapłaciło ponad 210 tysięcy złotych, a zostały wycenione na 23 tysiące i nie było chętnych, żeby je zobaczyć. Nie było chętnych, aby je zlicytować - zaznaczył.
- Kto poniesie odpowiedzialność? Jestem przekonany, że organy ścigania i prokuratura dzisiaj tego nie wyjaśnią, bo nie chcą tego wyjaśnić. Tak samo jak nie chciały znaleźć i postawić zarzuty handlarzowi bronią przez prawie dwa lata - powiedział Joński.
Sprawa respiratorów od handlarza bronią
Na mocy umowy zawartej z Ministerstwem Zdrowia w kwietniu 2020 roku Andrzej Izdebski miał dostarczyć 1241 respiratorów. Resort natychmiast przelał na konta niewielkiej firmy E&K, specjalizującej się w obrocie bronią oraz organizacją transportów z trudno dostępnych regionów świata, zaliczkę w kwocie 35 milionów euro (około 160 milionów złotych).
Ostatecznie Izdebski nie wywiązał się z umowy: nie dostarczył tysiąca respiratorów, nie rozliczył się z niemal 50 milionów złotych. Na tę sumę składają się niezwrócone zaliczki, kary umowne i odsetki. W lipcu tvn24.pl poinformował o śmierci handlarza. Ciało biznesmena - jak powiadomiono - znaleziono 20 czerwca w mieszkaniu w Tiranie, stolicy Albanii. Miał umrzeć na atak serca.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24