Ograniczenie kadencyjności i przez to eliminacja niektórych kandydatów. Ta koncepcja oznacza, że już teraz o reelekcji zapomnieć może ponad 60 prezydentów. Ale Jarosław Kaczyński chce na najbliższe wybory samorządowe zmienić okręgi wyborcze. Po co PiS takie zmiany? Materiał "Polska i Świat".
- Wprowadzenie kadencyjności w samorządach jest najlepszym możliwym rozwiązaniem - powiedziała w poniedziałek na konferencji prasowej premier Beata Szydło. PiS chce ograniczyć do dwóch kadencje prezydentów, burmistrzów i wójtów. Prace nad nową ordynacją mają się zacząć lada dzień. - Nie może być tak, że ktoś będzie wskazywać mieszkańcom jednego słusznego kandydata - mówi prezydent Łodzi Hanna Zdanowska.
PiS chce zmian
Zwłaszcza, że prezes Kaczyński chce, by prawo de facto działało wstecz - by zakaz dalszego kandydowania dotyczył tych, którzy już urzędują kilka kadencji. To oznacza, że już teraz o reelekcji zapomnieć może ponad 60 prezydentów - z czego zdecydowana większość bezpartyjnych. Z PiS - tylko trzech. - Naprawdę już dosyć tego kandydowania. Niektórzy 16 lat, inni 20. To nawet królowie tyle nie panowali - mówił w poniedziałek w "Jeden na jeden" wicepremier Mateusz Morawiecki. PiS tłumaczy zmiany rzekomymi wieloletnimi układami w samorządach, a wielokadencyjni prezydenci alarmują: chodzi o przejęcie władzy tam, gdzie PiS od lat przegrywa. - Cel Jarosława Kaczyńskiego jest oczywiście prosty i jasny - wyeliminować popularnych prezydentów, wójtów i burmistrzów - mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska.
Nowe okręgi
Tyle, że zmiany w ordynacji mają sięgnąć jeszcze dalej. Prezes Kaczyński sugeruje rewizję granic okręgów wyborczych.
- Po to, by zwiększyć swoje szanse w tych okręgach, gdzie regularnie przegrywa i dostaje łomot - wyjaśnia Sławomir Neumann, przewodniczący klubu PO.
Sam Jarosław Kaczyński za przykład podaje część Podlasia - okręg wysokomazowiecki, okręg bielski i okręg siemiatycki.
Dwa okręgi - wysokomazowiecki i bielski - w wyborach do sejmiku województwa są zwycięskie dla PiS. Ale w siemiatyckim nieznacznie wygrało PSL i Platforma. Gdyby ten okręg powiększyć, czyli de facto zwiększyć liczbę wyborców PiS - także i tu triumfowałaby partia Jarosława Kaczyńskiego. - Nie będzie naszej zgody, aby przyłożyć rękę do tego by, pomóc PiS-owi na lepszy wynik - mówi przewodniczący Nowoczesnej Ryszard Petru.
Zmiany także w ordynacji do parlamentu?
Przykładów takich okręgów wyborczych - tylko w wyborach do sejmików może być kilkadziesiąt. Choćby w Małopolsce. W okręgu Michałowice wygrywa PiS, w okręgu Zielonki - Platforma. Gdyby w poprzednich wyborach okręg Zielonki powiększyć o część michałowckiego - PiS wygrałoby i tu i tu.
- To wszystko dobrze funkcjonuje. Kombinowanie przy tym tylko dla przyczyn politycznych jest groźne dla Polski - mówi Jacek Krupa, marszałek województwa małopolskiego. Zmianę ordynacji - PiS rozważa także do Sejmu i Senatu. Choć posłom liczby kadencji ograniczać nie chce.
Autor: mw/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24