Ponad połowa schronisk jest przepełniona, a każdego dnia trafiają do nich średnio cztery kolejne zwierzęta. Nie wszystkie placówki potrafią zapewnić zwierzętom godne warunki w schroniskach, a w Starachowicach uśmiercono niemal wszystkie wyłapane zwierzęta - alarmuje w raporcie Najwyższa Izba Kontroli. Urzędnicy zwracają też uwagę, że dwie trzecie gmin nie ma programów przeciwdziałania bezdomności zwierząt.
Największe zastrzeżenia kontrolerów NIK wobec schronisk dotyczą stanu sanitarnego i zagęszczenia zwierząt na małej przestrzeni. Jak podkreślają, obowiązujące przepisy nie wyznaczają jednoznacznie standardów, które gwarantowałyby zwierzętom minimum bytowe, a przy okazji ułatwiały kontrolę i egzekwowanie ich praw.
Nie było racjonalnego uzasadnienia uśmiercania bezdomnych zwierząt w Starachowicach. Służby miejskie nie interesowały się przyczynami i sposobem dokonywania eutanazji, nie posiadały też wiedzy o miejscu jej dokonywania, bezkrytycznie akceptując rachunki raport NIK
W niektórych brakowało zadaszonych boksów oraz izolatek, czasem nie było wybiegów, a w Korabiewicach - jak wytyka NIK - "znajdowały się różne zbędne przedmioty mogące spowodować urazy lub kontuzje i widoczne były duże ilości odchodów oraz resztek karmy", które w okresie deszczów zmieniały się w rozmiękły i błotnisty teren.
Samowolka
Kontrolerzy zarzucają też, że gminy redukują do minimum swoje obowiązki nadzorcze wobec prowadzących schroniska. Kontrolowane są przede wszystkim schroniska samorządowe, a w placówkach prywatnych nadzór nad tym, gdzie trafiają publiczne pieniądze, praktycznie nie istnieje.
Urzędnicy nie wiedzą gdzie, w jakich warunkach i czy w ogóle dane zwierzę przebywa jeszcze w schronisku. Jeśli dochodzi już do kontroli, to są one pobieżne i nie wyjaśniają tak podstawowych spraw, jak wysoka śmiertelność czy nadmierne zagęszczenie zwierząt (np. w Bytomiu w ciągu 30 miesięcy przeprowadzono 53 kontrole - żadna nie wyjaśniła ani śmiertelności zwierząt sięgającej blisko 50 proc., ani nagminnych ucieczek ze schroniska).
Dlatego NIK zalecił zwiększenie nadzoru nad sposobem wykorzystanie środków finansowych, przeznaczonych na ten cel.
Skutki - a gdzie przyczyny?
NIK zarzuca też gminom, że koncentrują się jedynie na usuwaniu skutków, a nie przyczyn problemu bezpańskich zwierząt. Samorządy ograniczają swoje działania do minimum: opłacają wyłapywanie bezpańskich zwierząt oraz ich pobyt w schronisku, ale tylko co trzecia prowadzi program przeciwdziałania bezdomności zwierząt (np. darmowe sterylizacje, znakowanie, tworzenie elektronicznych rejestrów oraz zwalnianie z opłat adopcyjnych).
W niektórych przypadkach polityka usuwania skutków przybrała wynaturzoną postać.
W Starachowicach "jedyną metodą ograniczenia bezdomności było interwencyjne wyłapywanie, a następnie uśmiercanie zwierząt. W okresie objętym kontrolą wyłapano co najmniej 396 bezdomnych zwierząt i prawie wszystkie uśmiercono. (...) Nie było racjonalnego uzasadnienia uśmiercania bezdomnych zwierząt w Starachowicach. Służby miejskie nie interesowały się przyczynami i sposobem dokonywania eutanazji, nie posiadały też wiedzy o miejscu jej dokonywania, bezkrytycznie akceptując rachunki" - czytamy w raporcie NIK.
Zawiadomienie w tej sprawie trafiło do prokuratury rejonowej.
Światełka w tunelu
Kontrolerzy NIK znaleźli też pozytywne informacje. Jak podkreślają w raporcie, w większości przypadków sytuacja - choć jest daleka od ideału - poprawiła się. Znacząco zwiększyła się liczba adopcji zwierząt. Jednak - jak zaznacza NIK - było to możliwe tylko dzięki ogromnemu i bezinteresownemu zaangażowaniu pracowników schronisk oraz wolontariuszy. W kontrolowanym okresie nowych opiekunów znalazło niemal 65 proc. zwierzaków dostarczonych do schronisk (około 40 tys.).
NIK pozytywnie ocenia podejmowane przez schroniska akcje, zarówno informacyjne, jak i edukacyjne. Jedna piąta schronisk prowadziła np. zajęcia dla najmłodszych, na których dzieci uczyły się empatii i właściwych postaw wobec zwierząt (Białystok, Bydgoszcz, Kielce, Elbląg).
Za wzór postawiono prywatne schronisko w Suwałkach. "Przebywającym tam zwierzętom zapewniono dogodne warunki bytowania. Schronisko zlokalizowano na działce o powierzchni ok. 2,5 ha, ogrodzonej betonowym płotem o wysokości 2,0 m. Na jego terenie znajdowało się 13 wolnostojących zadaszonych budynków, w których wydzielone były boksy oraz zewnętrzne wybiegi. Zwierzęta z uwagi na płeć i wiek przebywały w wyodrębnionych boksach, a liczba przygotowanych tam miejsc wykorzystana była jedynie w 22 proc." - podkreślają kontrolerzy.
Źródło: tvn24.pl, Sekcja dokumentacji i analiz TVN24