Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie 26-latka, któremu amputowano nogę po opatrzeniu przez innego lekarza. Pracując w gospodarstwie młody mężczyzna przebił widłami łydkę. Lekarz opatrzył ranę, ale zamiast zostawić rolnika na obserwacji odesłał go do domu. 26-latek twierdzi, że codziennie odwiedzał lekarzy i że za każdym razem odsyłano go z kwitkiem. W końcu nogę - z powodu zakażenia - trzeba było amputować.
Wypadek wydarzył się w piątek. W poniedziałek Paweł Kowara wraz z pełnomocnikiem wnieśli do prokuratury prośbę o sprawdzenie sprawy.
Śledztwo własne
Już po dwóch dniach prokurator zdecydował się na wszczęcie postępowania. Sądzi, że istnieje duże prawdopodobnieństwo popełnienia w tej sprawie przestępstwa.
- W prokuraturze doszło do przesłuchania w charakterze świadka matki pokrzywdzonego. W oparciu o ten materiał dowodowy oraz załączone przez pokrzywdzonego kserokopie z części dokumentów medycznych dotyczących jego hospitalizacji, w dniu dzisiejszym prokurator referent wszczął śledztwo prokuratorskie własne. Dotyczy ono ewentualnego, umyślnego narażenia tego człowieka przez lekarzy szpitala w Piotrkowie Trybunalskim na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i w konsekwencji spowodowanie u niego nieumyślnego kalectwa - tłumaczy prokuratura.
Paweł Kowara zaraz po wypadku zgłosił się do nocnej pomocy medycznej, jednak tam powiedziano mu, że należy zgłosić się do szpitala. Mężczyzna tak właśnie postąpił, został przyjęty. Ranę powierzchownie zdezynfekowano. Potem mężczyzna jeszcze kilka razy wracał do szpitala. Trafił też do przyszpitalnej przychodni, w której nie dostał skierowania do szpitala.
Sąd nad sobą
Myżczyzna wystąpił o dokumentację medyczną ze swojego leczenia. Okazało się, że pojawiły się w niej istotne rozbieżności. Prokuratura sprawdzi zatem też możliwość jej fałszowania. - W jednej dokumentacji jest nie taki charakter pisma. Jest też skierowanie do szpitala, a ja takiego skierowania nie widziałem, nie dostałem go - mówi 26-latek.
Lekarz ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, który przyjmował mężczyznę oraz lekarz z przychodni przyszpitalnej są obecnie na urlopach. Jedyną osobą, która wypowiada się w sprawie, jest dyrektor szpitala, który przekonuje, że wszczął postępowanie sprawdzające.
- Trudno mi mówić w sytuacji, w której jestem stroną. Trudno osądzać samego siebie. Po postępowaniu wyjaśniającym, po zakończonym procesie leczenia w szpitalu, skierowałem wniosek do Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi o sprawdzenie prawidłowości postępowania lekarzy przy konkretnym pacjencie - powiedział dyrektor szpitala wojewódzkiego w Piotrkowie Trybunalskim Marek Konieczko.
Autor: mn/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24