- Propaganda, kolejna próba wybielenia - krytykuje ostatnią książkę Wojciecha Jaruzelskiego nt. stanu wojennego historyk Sławomir Cenckiewicz. Wtóruje mu prof. Jan Żaryn z IPN. Publikacji broni Kazimierz Kik. - Generał do końca się nie poddaje i do końca trwa przy swoich argumentach, a te są racjonalne - ocenia.
"Natrętnie upowszechniana jest opinia, iż ja, że tzw. autorzy stanu wojennego, asekuracyjnie zasłaniają się, usprawiedliwiają jego wprowadzenie nieuchronnością interwencji militarnej bloku. To - używana z całą premedytacją - insynuacja. (...) (Interwencja) byłaby pochodną burzliwego rozwoju sytuacji wewnętrznej w Polsce, procesów rozkładowych państwa i tym samym destabilizacji w naszym - geostrategicznie kluczowym obszarze - pisze w niej.
"Niewiarygodny Jaruzelski"
Wizja generała Jaruzelskiego jest próbą utrzymania nas w stanie wiedzy, a raczej dezinformacji, jaki był udziałem społeczeństwo polskiego w tym listopadzie 1981 roku. Jan Żaryn
Z większością tez stawianych przez generała kategorycznie nie zgadzają się historycy Sławomir Cenckiewicz i Jan Żaryn. - To jest niewiarygodna relacja, zaprzeczają jej dokumenty, w których Jaruzelski występuje albo które uzyskiwały jego akceptację - mówi Cenckiewicz. I dodaje: - Cała opowieść o tym, że stan wojenny wprowadził po to, żeby ratować Polskę przed chaosem zewnętrznym, ale również przed interwencją sowiecką nie znajduje potwierdzenia w dokumentach, które dzisiaj znamy.
Wtóruje mu historyk IPN. - Generał nie chce uznać, że był jednym z funkcjonariuszy bloku państw komunistycznych, którzy tworzyli strategię celów opartych na interesie Związku Sowieckiego - przekonuje.
"To wszystko też są zbrodnie komunizmu"
Zarówno Żaryn, jak i Cenckiewicz zaprzeczają także liczbie ofiar stanu wojennego, jaką w książce podaje generał - 16 zabitych. Ich zdaniem jest zaniżona.
Według historyka IPN liczba ofiar komunizmu wynosi ok. 100. - To nie są tylko osoby, które zginęły w okresie pacyfikacji czy podczas demonstracji '82 czy '83 roku, ale to są również ofiary, które do dzisiaj nie mają udowodnionych bezpośrednich sprawców - tych Jaruzelski sobie nie wlicza. Natomiast historycy utrzymują, że okoliczności śmierci tych ludzi świadczą o tym, że była zaangażowana w to ręka nieznanego sprawcy - to albo funkcjonariusze służb bezpieczeństwo albo wytworzone przez SB agentury - wyjaśnia. I zaznacza: - To wszystko też są zbrodnie komunizmu.
"Jaruzelskiego może wytłumaczyć tylko historia"
Książki broni historyk i politolog Kazimierz Kik. - To co wydarzyło się jesienią 1981, traktuję jako zatamowanie przez Jaruzelskiego powtórzenia niedobrego losu Polaków - mówi. A samego generała opisuje słowami: - Ja bym na niego patrzył, jak na przywódcę komunistycznego w Polsce, który nie dopuścił do Budapesztu (powstania węgierskiego w 1956 roku, będącym próbą wyzwolenia spod dominacji sowieckiej; zginęło w nim ok. 2,5 tys. Węgrów – red.) na ulicach Warszawy. Myślę, że Jaruzelskiego może wytłumaczyć tylko historia. Dla mnie on jest, mimo że tragicznym, to bohaterem historii Polski.
Myślę, że Jaruzelskiego może wytłumaczyć tylko historia. Dla mnie on jest, mimo że tragicznym, to bohaterem historii Polski. Kazimierz Kik
Wydarzenia tamtych lat zdecydowanie powściągliwiej ocenia prof. Andrzej Friszke. - Trzeba analizować imperialną politykę sowiecką, próbującą złamać Polskę i drogę do wyzwalania się Polski. (...) Kreml - tu jest źródło konfliktu i źródło zamknięcia perspektywy pozytywnego załatwienia rewolucji i jej umiarkowanej drogi - przekonuje.
Odnosząc się jednak do słów Jaruzelskiego, jakoby "wprowadzenie stanu wojennego było koniecznością i ostatecznością", Friszke podkreśla, że nie wierzy, by w tamtym czasie "wszystko musiało się skończyć katastrofą".
"Próba utrzymania w stanie dezinformacji"
Wszyscy historycy zgodnie przyznają, że książka Jaruzelskiego nie wnosi niczego nowego, choć Kik zaznacza: - Generał do końca się nie poddaje i do końca trwa przy swoich argumentach, a te argumenty, które tutaj widzimy, są racjonalne. - To jest próba nieformalnej debaty, by nie zostawić pola walki tylko i wyłącznie tekstom tzw. historyków XXI wieku IPN-u - dodaje.
Z Kikiem zupełnie nie zgadzają się Żaryn i Cenckiewicz. Dla publikacji są bezlitośni. - Wizja generała Jaruzelskiego jest próbą utrzymania nas w stanie wiedzy, a raczej dezinformacji, jaki był udziałem społeczeństwo polskiego w tym listopadzie 1981 roku. (...) Tylko stan ówczesnej świadomości nie jest obiektywnym stanem prawdy historycznej, tylko efektem bardzo daleko idącej manipulacji, której podlegało społeczeństwo polskie - komentuje historyk IPN.
- Jaruzelski tego rodzaju publikacji książkowych ma na swoim koncie już kilkanaście. Ten festiwal zaczął się już w latach 90., a później już niemalże co roku, jest jakaś kolejna przetworzona wersja tego, co powiedział na początku - krytykuje Cenckiewicz. I podsumowuje: - Propaganda, kolejna próba wybielenia.
Autorzy stanu wojennego na ławie oskarżonych
Stan wojenny wprowadzono 13 grudnia 1981 roku uchwałą Rady Państwa. Powołano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego (WRON), a władzę w Polskiej Republice Ludowej przejęło wojsko. Trzy dni później, 16 grudnia doszło do pacyfikacji w kopalni Wujek przez ZOMO i wojsko. Zginęło wtedy dziewięć osób.
Trzeba analizować imperialną politykę sowiecką, próbującą złamać Polskę i drogę do wyzwalania się Polski. (...) Kreml - tu jest źródło konfliktu. Andrzej Friszke
Stan wojenny zniesiono 22 lipca 1983 roku. W marcu 2011 roku Trybunał Konstytucyjny uznał dekrety Rady Państwa o wprowadzeniu stanu wojennego za niekonstytucyjne.
Proces ws. stanu wojennego toczy się od 2008 roku. W sierpniu sąd uznał, że stan zdrowia gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie pozwala na sądzenie go. W październiku sąd uznał Emila Kołodzieja, byłego członka Rady Państwa PRL winnym przekroczenia uprawnień przez głosowanie za uchwaleniem dekretów o stanie wojennym, co było niezgodne z ówczesną konstytucją. Sprawa została jednak umorzona z powodu przedawnienia.
Na ławie oskarżonych zasiadają obecnie trzy osoby - były I sekretarz PZPR, 83-letni Stanisław Kania i były szef MSW, 85-letni gen. Czesław Kiszczak, którzy oskarżeni są o udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny. Była członkini Rady Państwa, 81-letnia Eugenia Kempara ma zarzut przekroczenia uprawnień przez głosowanie za dekretami o stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu (kara do 3 lat więzienia).
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24