Rzecznik Polskiego Radia zaprzecza, jakoby Rada nadzorcza PR zawiadomiła prokuraturę o próbie sfałszowania protokołu z posiedzenia zarządu. I uściśla: Nie zawiadomienie, tylko prośbę o wyjaśnienie sytuacji.
O tym, że próbowano sfałszować dokument napisały w piątek "Gazeta Wyborcza" i "Polska".
Rzecznik prasowy polskiego Radia Tadeusz Fredro-Boniecki w oświadczeniu poinformował, że na prezesa Krzysztofa Czabańskiego nikt do prokuratury nie donosił w związku z "poprawianiem" protokołu z posiedzenia ww wrześniu ub.r. Z komunikatu wynika, że zwrócono się do niej jedynie o wyjaśnienie sytuacji, gdyż rada nie ma kompetencji do rozstrzygania takich sporów.
Co prostuje rzecznik
Opisywane przez "Gazetę Wyborczą" posiedzenie zarządu odbyło się 20 września 2007 r. Prezes Czabański był wówczas na zwolnieniu lekarskim. Według gazety, nie przeszkodziło mu to złożyć podpisu pod listem intencyjnym dotyczącym nadziemnej telewizji cyfrowej, który Polskie Radio podpisało w zeszłym roku z TVP i Polkomtelem.
Do podpisania listu Czabański nie miał jednak upoważnienia zarządu radia i nie konsultował tego z radą nadzorczą. Według "GW", po zapowiedzianych przez nowego ministra skarbu kontrolach, prezes "postanowił tak zmienić wrześniowy protokół z posiedzenia zarządu radia, by mieć dowód, że list intencyjny podpisał za wiedzą i zgodą zarządu". 7 grudnia członkowie zarządu otrzymali do podpisania nowy protokół z posiedzenia z 20 września. Oryginał miał zaginąć. Według "GW", liczący 9 stron dokument trafił na biurka członków zarządu Michała Dylewskiego, Jerzego Targalskiego i Roberta Wijasa tak, by widać było tylko ostatnią stronę, gdzie było miejsce na podpisy uczestników wrześniowego posiedzenia.
Podpisy złożyli Dylewski i Targalski. Wijas przeczytał cały protokół. - Coś mnie tknęło i zacząłem ten nowy protokół czytać. I zobaczyłem ze zdziwieniem nowy pkt 2: "Zarząd stwierdził, że został poinformowany przez prezesa Czabańskiego o liście intencyjnym" - relacjonował "GW". Wijas twierdzi, że nic podobnego nie miało miejsca. Po jego odmowie zdanie zmienił też Michał Dylewski.
Rzecznik widzi sprawę inaczej
"Wątpliwości, co do zapisu w protokole rozwiązał prezes K. Czabański wnosząc, by wobec stanowiska dwóch członków Zarządu, którzy twierdzili, że o tym fakcie nie zostali powiadomieni, nie zamieszczać informacji o podpisaniu listu intencyjnego w protokole. Nie ma takiej konieczności, bowiem zgodnie ze Statutem Spółki Prezes może list intencyjny podpisać bez wcześniejszych uzgodnień z członkami Zarządu. Sprawa wydawało się została wyjaśniona i zamknięta, ale panowie R. Wijas i M. Dylewski uznali za właściwe wniesienie jej pod obrady Rady Nadzorczej. By sprawę definitywnie zamknąć Rada – nie mając kompetencji do rozstrzygania takich sporów - zwróciła się do Prokuratury Rejonowej o ich wyjaśnienie" - napisał w sprostowaniu Tadeusz Fredro-Boniecki
Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Polska"