Konrad P. - prokurator, który według śledczych proponował podejrzanej seks za obietnicę umorzenia postępowania - stracił immunitet. Sąd dyscyplinarny przy Prokuratorze Generalnym obciął mu również połowę pensji do czasu prawomocnego zakończenia sprawy.
O decyzjach sądu poinformował Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej. Obie są jeszcze nieprawomocne, a Konrad P. może się od nich odwołać.
Złapany w bieliźnie
Prokurator dostał sprawę młodej kobiety, podejrzanej o kradzież w centrum handlowym. Miał zaproponować jej seks w zamian za umorzenie sprawy, na co kobieta miała się zgodzić, ale zarazem - powiadomić o tej propozycji organa ścigania. Przygotowały one operację tzw. kontrolowanego wręczenia "korzyści osobistej".
W maju br. kobieta przybyła na umówione spotkanie do pokoju prokuratora (gdzie wcześniej zainstalowano kamery i mikrofony). Według "Dziennika-Gazety Prawnej", policja i prowadząca sprawę prokurator mieli transmisję na żywo z gabinetu. Policjanci mieli wkroczyć, gdy Konrad P. był w samej bieliźnie. Został on zawieszony w czynnościach służbowych.
Będą zarzuty
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. Jej rzeczniczka prok. Renata Mazur powiedziała, że z chwilą prawomocnego uchylenia prokuratorowi immunitetu, śledczy przystąpią do czynności związanych z postawieniem mu zarzutu. Prokuratura nie udziela żadnych innych informacji, nawet tego, jaki to mógłby być zarzut.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu