Na linii prezydent-premier znów zaiskrzyło. Tym razem poszło o transmisję ze szczytu ws. kryzysu. Przemówienie Donalda Tuska w Pałacu Prezydenckim miały pokazać telewizje, ale ku zaskoczeniu szefa rządu i jego otoczenia, Lech Kaczyński wyprosił media z sali.
Początkowo nic nie zapowiadało, że transmisji z spotkania w Pałacu Prezydenckim nie będzie. Kamery pokazały, jak prezydent wita się z uczestnikami szczytu, potem było jego krótkie przemówienie. Lech Kaczyński podkreślił w nim jedynie, że w czasach kryzysu potrzebny jest "dialog i pochylenie się nad przeciętnym obywatelem".
Byłem świadkiem rozmowy ministra Arabskiego (szef Kancelarii Premiera - red.) i ministra Łopińskiego (prezydencki minister - red.), że wystąpienie premiera będzie transmitowane. Stało się inaczej, ale się nie obrażamy gras
- W interesie pracowników, pracodawców i tych, którzy odpowiadają za nasze życie gospodarcze jest rozmowa i dochodzenie do wspólnych wniosków - powiedział Lech Kaczyński. I dodał: - Do tej pory tak było i to cieszy.
Nic nie wiem o żadnej umowie kownacki
Na tym transmisja musiała się zakończyć. Prezydent zarządził przerwę techniczną i dał mediom czas na opuszczenie sali. Dziennikarze nie usłyszeli już tego, co do powiedzenia miał premier i inni uczestnicy szczytu.
Rozmowa była, czy nie?
Rzecznik rządu Paweł Graś nie ukrywał zaskoczenia tym, co się stało. W przerwie spotkania na antenie TVN24 zapewniał, że zostało uzgodnione, iż Donald Tusk przemówi "przy otwartej kurtynie".
- Byłem świadkiem rozmowy ministra Arabskiego (szef Kancelarii Premiera - red.) i ministra Łopińskiego (prezydencki minister - red.), że wystąpienie premiera będzie transmitowane. Stało się inaczej, ale się nie obrażamy - powiedział Graś.
Szybko dodał też, że rząd nie chce robić z tego sprawy, by nie stało się to głównym przekazem ze spotkania.
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki stwierdził na antenie TVN24, że nic mu nie wiadomo o tym, by przemówienie premiera poświęcone głównie wejściu Polski do strefy euro miało być transmitowane. - Nic nie wiem o żadnej umowie (między Arabskim a Łopińskim - red.) - powiedział. I dodał: - Od początku przewidywaliśmy formułę, że media są tylko na początku spotkania.
O euro bez kamer
Graś odnosząc się do braku transmisji podkreślił, że wystąpienie premiera było bardzo dobre. A w tak krytykowanej przez prezydenta strategii rządu ws. wejścia Polski do strefy euro, Tusk zaproponował, by rozmawiać, szukać tego, co łączy i ustalić wspólną strategię (prezydent zarzucał premierowi, że ukrywa informacje działaniach ws. przyjęcia europejskiej waluty).
Rzecznik rządu dodał, że nie było mowy o żadnej dacie. - Premier mówił o wspólnej strategii. Być może strony pójdą na ustępstwa - podkreślił Graś. Unikając jednocześnie potwierdzenia, że premier wycofał się z konkretnych dat wejścia do korytarza walutowego ERM2 i strefy euro, i pozostawił te kwestie otwarte.
Z kolei doradca ekonomiczny prezydenta Adam Glapiński relacjonując dziennikarzom to, co powiedział premier stwierdził, że jego wystąpienie było „spokojne i otwarte na dialog”. A także, że szef rządu oznajmił, iż „zarówno data wejścia do euro, jak i data wejścia do ERM2 jest całkowicie otwarta i będzie przedmiotem analiz merytorycznych".
Zaproszenia poprzez media
Na linii prezydent-premier zaiskrzyło nie tylko z powodu transmisji. Już przed szczytem pretekstem do wzajemnego wbijania sobie szpilek przez obu polityków stała się kwestia zaproszenia dla Donalda Tuska. Prezydent i premier komunikowali się w tej sprawie we wtorek jedynie poprzez media.
Najpierw prezydent oświadczył na konferencji prasowej, że "jeśli pan premier się będzie dobrze czuł, to zaprasza", wytykając szefowi rządu, że większość rozmów odbyła się z jego inicjatywy. Tymczasem w sprawie wejścia Polski do strefy euro premier, jakoś nie kwapi się do informowania.
Donald Tusk - również na konferencji prasowej - oświadczył, że na szczycie się zjawi nawet, gdyby zaproszenie przyszło na godzinę przed spotkaniem. Przy okazji postanowił uderzyć w czuły punkt prezydenta - skład delegacji na szczyt UE. Co prawda podkreślił, że może się spotkać z Lechem Kaczyńskim w Brukseli, ale nie obędzie się bez problemów technicznych: dla każdej delegacji przy stole przewidziane jest jedno krzesło.
Pałac nie wiedział, że premier chce przyjść
Zaproszenie zostało w końcu do premiera wysłane, choć dopiero we wtorek wieczorem. Natomiast w środę rano szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki tłumaczył w radiowej "Trójce", że od początku na szczyt zaproszeni byli przedstawiciele rządu, a to, że udział w nim chce wziąć także premier okazało się dopiero we wtorek.
- Premier będzie uczestniczył w spotkaniu wraz ze swoimi ministrami - uciął wszelkie wątpliwości nowy rzecznik rządu Paweł Graś. Dodał, że Tusk podczas obrad będzie starał się przekonać do strategii rządu, czyli m.in., jak najszybszego wejścia do strefy euro. Przedstawi też pomysły rządu na walkę z bezrobociem i kryzysem.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24