Prezydent wiedział o planach zatrzymania Barbary Blidy. - Kilka dni przed akcją rozmawiałem na ten temat z szefem ABW Bogdanem Święczkowskim - ujawnia w rozmowie z „Wprost” Lech Kaczyński.
Zdaniem prezydenta, zgodnie z ustawą o ABW, Święczkowski miał obowiązek przekazać mu taką informację. Wyjaśnia, że nie była to narada, lecz indywidualne spotkanie w Pałacu Prezydenckim. - Zostałem o tym poinformowany, ale uprzedziłem, że do takiego zatrzymania potrzebne są żelazne dowody – wyjaśnia głowa państwa. - Bogdan Świeczkowski zapewnił, że takie dowody są. Następną informacją, jaką w tej sprawie dostałem, był telefon od Zbigniewa Ziobry o śmierci pani Blidy - dodaje Lech Kaczyński.
"Jak będzie trzeba, stawię się przed komisją śledczą"
Prezydent nie wyklucza, że w tej sprawie stawi się przed sejmową komisją śledczą. - Jeśli będę miał wątpliwości, to wyłącznie z powodów konstytucyjnych. Nie mam nic do ukrycia. Nigdy nie odmówiłem stawienia się przed sądem czy w prokuraturze, dlatego i w tej sprawie chętnie ujawnię wszystko, co wiem – tłumaczy prezydent.
"Innej polityki niż ta, którą prowadził PiS, po prostu nie ma"
- Podtrzymując wątpliwości co do niektórych aspektów polityki zagranicznej nowej ekipy, z satysfakcją odnotowuję, że w Moskwie pryncypia naszej polityki zagranicznej nie zostały naruszone. Ostatnie wypowiedzi prezydenta Putina potwierdzają jednak, że sprzeczności interesów między Polską a Rosją mają dziś trwały charakter. Oznacza to, że innej polityki niż ta, którą prowadził PiS, po prostu nie ma – powiedział tygodnikowi prezydent.
Sikorski nie taki zły Lech Kaczyński łagodzi też krytykę pod adresem szefa polskiej dyplomacji. - W trakcie rozmowy z Radkiem Sikorskim dostałem sygnał, że ten rząd rzeczywiście chce rozmieszczenia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej, co z mojego punktu widzenia ma znaczenie absolutnie fundamentalne. Cieszę się, że moje wątpliwości zostały rozwiane, bo zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku Donald Tusk i Radosław Sikorski muszą pójść pod prąd dużej części opinii publicznej – stwierdził prezydent. - Wątpliwości i różnice zdań, oczywiście, pozostały. Ale jeśli minister Sikorski przywiezie ze Stanów to, co zapowiadał, to mu pogratuluję – zapowiedział Lech Kaczyński.
"Niepokojąca" zgoda na rosyjskie inspekcje
Nie oznacza to jednak, że głowa państwa aprobuje wszelkie działania Donalda Tuska na arenie międzynarodowej. - Mocno zaniepokoiła mnie wstępna zgoda premiera na rosyjskie czasowe inspekcje w Polsce. Nie chcę jednak przedwcześnie bić na alarm, bo mam zbyt mało informacji na ten temat. To zresztą jeden z powodów, dla których chcę się spotkać z szefem rządu – zadeklarował prezydent.
Z premierem na "ty" Lech Kaczyński potwierdził też, że znowu zaczął rozmawiać z Donaldem Tuskiem na „ty". - W przeszłości zdarzały się rozmowy, podczas których przechodziliśmy na „pan". Gdyby zatem stosować wyłącznie to kryterium, rzeczywiście, nasze relacje nie są najgorsze – żartował Lech Kaczyński.
Źródło: "Wprost"