Rząd liczy, że prezydent pomoże Radosławowi Sikorskiemu zdobyć stanowisko sekretarza generalnego NATO i dlatego poprosił już o wsparcie. Ale nic za darmo. Lech Kaczyński miałaby uzależniać swoje wsparcie od zatwierdzenia na stanowiskach ambasadorów Anny Fotygi i Ewy Junczyk-Ziomeckiej.
W czwartek rozpoczyna się nieformalny szczyt NATO. Jedna z ostatnich szans Radosława Sikorskiego, który oficjalnie o kandydaturze nie mówi, do przekonania pozostałych państw Sojuszu do swojej osoby.
Tymczasem w kraju trwa budowanie koalicji, która poprze szefa MSZ. Rząd zwrócił się do prezydenta o pomoc, gdyż - jak podkreślił jeden z polityków PO - Lech Kaczyński jest bardzo popularny w krajach bałtyckich. Jego zdaniem najlepiej byłoby, gdyby to nie Polska zgłosiła kandydaturę Sikorskiego.
"Wspieramy tę kandydaturę"
- Kancelaria Prezydenta dokłada starań, by w każdej sytuacji, kiedy jest to możliwe, wspierać tę kandydaturę - powiedział szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Zastrzegł jednak, że ani z nimi, ani prawdopodobnie z prezydentem Sikorski nie rozmawiał o swojej kandydaturze.
Lech Kaczyński rozmawiał za to z premierem Donaldem Tuskiem. Poruszył wtedy kwestię nominacji prezydenckich kandydatów na placówki dyplomatyczne sugerując, że "Sikorski też mógłby coś dla niego zrobić".
Jak pisze "Dziennik" prezydentowi miałby zależeć, by była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga została ambasadorem przy ONZ. A sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Ewa Junczyk-Ziomecka objęła stanowisko konsula generalnego RP w Nowym Jorku. Od przychylnej postawy rządu w sprawie tych kandydatur ma Lech Kaczyński uzależniać pomoc Sikorskiemu.
Nowy sekretarz za miesiąc
Kto zostanie nowym sekretarzem generalnym NATO rozstrzygnie się prawdopodobnie na początku kwietnia podczas szczytu paktu. Procedura zgłaszanie kandydatów nie jest obwarowana żadnymi formalnościami. Szefa cywilnych struktur wybiera się w drodze konsensusu. Amerykanin zawsze szefuje wojskowym strukturom NATO, więc cywilne kierownictwo obejmuje Europejczyk. Ale kluczowe dla tego, kto to będzie, jest stanowisko USA.
Źródło: Dziennik