Prezydent Lech Kaczyński zapłacił za lot na ostatni szczyt Unii Europejskiej do Brukseli - ustaliło radio RMF FM. Kancelaria Prezydenta za czarter zapłaciła firmie LOT 150 tysięcy złotych. Ministrowie prezydenccy nie powiedzieli jednak jeszcze ostatniego słowa i kwotę tę zamierzają odzyskać. Płatnik? Szef kancelarii premiera.
- Oczywiście przewoźnikowi wpłaci te pieniądze Kancelaria Prezydenta. Ale nie ma powodu, żeby podatnicy mieli finansować takie rzeczy. Dlatego chciałbym, żeby zapłacił za samolot ten, kto doprowadził do tej sytuacji – zapowiedział przed dwoma tygodniami w programie "Piaskiem po oczach" szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki.
W Pałacu Prezydenckim trwają analizy dokumentów i przepisów. Ta prawna podpórka - jak podaje RMF FM - jest potrzebna do oskarżenia szefa KPRM o to, że przekroczył swoje uprawnienia, bo głowie państwa samolotu odmawiać nie można. A jeśli już będzie można udowodnić, że Tomasz Arabski złamał prawo, rozpocznie się procedura odzyskiwania pieniędzy. W tym celu urzędnicy prezydenta zamierzają sięgnąć bezpośrednio do kieszeni Arabskiego.
O co ta wojna?
Przed październikowym szczytem UE w Brukseli kancelaria premiera nie chciała się zgodzić, by prezydent Lech Kaczyński udał się na to spotkanie i odmówiła prezydentowi użyczenia rządowego samolotu, by mógł udać się do Brukseli. Ostatecznie Lech Kaczyński skorzystał z czarteru. W efekcie tego sporu premier zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem o rozstrzygnięcie kwestii, czy prezydent może samodzielnie decydować o udziale w posiedzeniach Rady Europejskiej, czy też ostateczna decyzja w tej sprawie należy do szefa rządu.
Źródło: RMF FM, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP