Jacek Karnowski pozwał "Rzeczpospolitą" o ochronę dóbr osobistych. Prezydent Sopotu złożył pozew przeciw dziennikowi za opisywanie tzw. afery sopockiej, której miał być głównym uczestnikiem. Sam Karnowski uznaje to za pomówienie i domaga się przeprosin oraz pół miliona złotych odszkodowania. Jak podkreśla, powinien domagać się wielokrotnie więcej, ale go nie stać.
Karnowski poinformował dzisiaj, że pozew został złożony jeszcze w piątek w sądzie okręgowym w Gdańsku. Pozwanymi są redaktor naczelny "Rz" Paweł Lisicki oraz Piotr Kubiak, b. dziennikarz "Rz".
Powinienem domagać się odszkodowania rzędu kilku milionów złotych, nie dla siebie, ale dla moich bliskich i współpracowników. Jednak ponieważ nie stać mnie na wysoką opłatę sądową, występuję tylko o 500 tys. złotych zadośćuczynienia Jacek Karnowski, prezydent Sopotu
Chciałby parę milionów
Prezydent Sopotu domaga się przeprosin zarówno od Lisieckiego jak i Kubiaka, które zostałyby opublikowane na pierwszej stronie "Rz", w internetowym wydaniu tej gazety oraz w jednym z b. popularnych portali internetowych.
Oprócz tego żąda on zapłaty 0,5 mln zł odszkodowania "solidarnie" przez obu pozwanych. - Powinienem domagać się odszkodowania rzędu kilku milionów złotych, nie dla siebie, ale dla moich bliskich i współpracowników. Jednak ponieważ nie stać mnie na wysoką opłatę sądową, występuję tylko o 500 tys. złotych zadośćuczynienia - powiedział Karnowski.
Paweł Lisicki nie chciał dzisiaj komentować pozwu. Oświadczył jedynie: - Pan Karnowski korzysta z przysługujących mu praw. To wszystko, co mogę powiedzieć.
Sprawa niewyjaśniona
Karnowski wniósł sprawę o zadośćuczynienie jeszcze przed orzeczeniem sądu w sprawie oskarżeń pod jego adresem. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia jeszcze w czerwcu ubiegłego roku, sąd nie przyjął go jednak uznając, że przedstawiony przez śledczych materiał dowodowy wymaga uzupełnienia: m.in. o dodatkowe badania z zakresu fonoskopii. Śledczy zlecili ekspertyzy. Postępowanie w tej sprawie jest przedłużone do 30 września.
Prezydent Sopotu wyjaśnił, że zdecydował się wnieść pozew jeszcze przed końcem śledztwa, bo jest pewien swojej niewinności.
- Poza tym mijają właśnie trzy lata od pierwszych publikacji w tej sprawie - dodał. A reprezentująca go w tej sprawie mecenas Joanna Grodzicka wyjaśniła, że trzy lata to czas, który prawo cywilne daje pomówionej osobie na dochodzenie swoich praw.
Pan Karnowski korzysta z przysługujących mu praw. To wszystko, co mogę powiedzieć Paweł Lisicki, "Rzeczpospolita"
Prokuratura zarzuciła Karnowskiemu przede wszystkim, że w marcu 2008 roku zażądał łapówki - dwóch mieszkań - od Sławomira Julkego. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem miasta i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.
Karnowski odpiera wszystkie zarzuty prokuratury: twierdzi m.in., że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julkemu, zostało przez biznesmena zmanipulowane. Prezydent Sopotu zarzuca też podobną manipulację prokuraturze. Karnowski złożył w tej sprawie zawiadomienie, które jest rozpatrywane przez Prokuraturę Apelacyjną w Szczecinie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24