- Pewien postęp został osiągnięty, to daje mi wiarę w kompromis - relacjonował po spotkaniu z Donaldem Tuskiem prezydent Lech Kaczyński. Wcześniej do dziennikarzy wyszedł premier, który podkreślił, że "na jego intuicję" kompromis uda się osiągnąć szybko. - Prezydent wykazał dobrą wolę, ale poprosił o jeszcze kilkanaście godzin na przekonanie PiS - mówił Tusk.
Po czwartkowym spotkaniu w Pałacu Prezydenckim ws. Traktatu jesteśmy bliżej ratyfikacji - zgodnie mówią prezydent i premier. Lech Kaczyński na konferencji prasowej podkreślił, że po rozmowie z Donaldem Tuskiem ma prawo wierzyć, iż kompromis zostanie osiągnięty w najbliższych dniach. - Sądzę, że pewien postęp został osiągnięty. Rozmowa będzie kontynuowana. Wierzę w kompromis możliwy dla przyjęcia nie tyle dla mnie, co dla więcej niż 2/3 posłów i senatorów, bo to jest najważniejsze.
Sądzę, że pewien postęp został osiągnięty. W tej chwili w Europie oczekuje się od nas ratyfikacji. Jestem głęboko przekonany, że nastąpi ona wkrótce. Lech Kaczyński
Prezydent jeszcze raz podkreślił, że "jest za jak najszybszą ratyfikacją", bo uważa, że Polska osiągnęła w trakcie negocjacji "kilkanaście bardzo zasadniczych i mniejszych sukcesów". - W tej chwili w Europie oczekuje się od nas ratyfikacji. Jestem głęboko przekonany, że nastąpi ona wkrótce - mówił Lech Kaczyński.
Jak dodał prezydent jeżeli dodać do tego, co osiągnęli Holendrzy, czy Brytyjczycy przy poparciu Polski, to "mamy do czynienia z jakością inną, niż był projekt tzw. Traktatu Konstytucyjnego".
"Jeszcze trochę podmuchamy"
Wcześniej do dziennikarzy wyszedł premier Donald Tusk, który stwierdził, że "na jego intuicję" szybko uda się doprowadzić do kompromisu. - Jeszcze trochę pochuchamy, podmuchamy, ale nie będzie źle. Na moją intuicję wszystko będzie dobrze - ocenił premier.
Według Tuska najważniejszym rezultatem tego spotkania jest deklaracja dobrej woli co do ratyfikacji w parlamencie. Jednak jednoznacznego stanowiska nie było. - Potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Prezydent zaproponował kilkanaście godzin, by przekonać PiS do wariantu umożliwiającego przegłosowanie. Niewykluczone, że jeszcze dziś będziemy rozmawiali o tym, co możemy zrobić, aby w przyszłym tygodniu, lub - ze względu na wyjazd prezydenta do Bukaresztu na szczyt NATO - kilka dni później przegłosować Traktat Lizboński - mówił premier.
Jak zaznaczył, jeśli się okaże, że niektórzy politycy PiS są nieprzekonywalni, pozostaje referendum. - Ale chcielibyśmy obaj uniknąć tej ewentualności - podkreślił. - Ze strony mojego rządu jest pełna determinacja ratyfikacji traktatu. Ktoś inny wylał to mleko - dodał.
Tusk: wątpliwości PiS - w uchwale
Tusk zadeklarował też "gotowość do zawarcia wszystkich uwag, wątpliwości, czy deklaracji" związanych z Traktatem Lizbońskim - ale w uchwale. - Krok po kroku, ale w tę stronę zmierzamy - ocenił.
Premier odrzucił tym samym prezydencki projekt ustawy. Jak dyplomatycznie stwierdził, "poszukają innego rozwiązania". Podkreślił, że rząd wciąż chce ustawy w formie dwóch zdań o upoważnieniu prezydenta do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. - Jego traktatu tak naprawdę - zauważył.
- Chciałbym móc na początku tygodnia ogłosić wspólny sukces wszystkich, praktycznie wszystkich parlamentarzystów - zadeklarował Tusk.
Dobrze, że rozmawiają
Poseł PiS Paweł Kowal jest dobrej myśli po spotkaniu prezydenta z premierem. - Mamy pierwszy od dawna moment, kiedy wracamy do rozmów. One dobrze zrobią całej sprawie. W najbliższym czasie będziemy świadkami porozumienia ws. ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego – powiedział w TVN24 Kowal. Poseł PiS dodał jednak, że "wcale nie jest tak prosto wcisnąć zielony guzik (dla ratyfikacji), gdyż PiS mam swoje obawy i swoje racje".
Na pytanie, kiedy mogłoby dojść do głosowania, odpowiedział: - Wszystko zależy od rozwoju sytuacji oraz przebiegu prac w komisji, ale o dokładny termin trzeba pytać marszałka Sejmu.
I gdyby marszałkowi wierzyć, to do głosowania w Sejmie nad ratyfikacją Traktatu - o ile prezydentowi i premierowi uda się ustalić wspólne stanowisko - rzeczywiście dojść może bardzo szybko. - Porozumienie będzie oznaczało szansę na przeprowadzenie głosowania w normalnym terminie, czyli jeszcze w następnym tygodniu, na pierwszym kwietniowym posiedzeniu Sejmu - powiedział Bronisław Komorowski w TVN24. Po ewentualnym głosowaniu "niezwłocznie" posłowie mieliby według marszałka przystąpić do prac nad tekstem uchwały sejmowej, którą wcześniej proponował marszałek.
Kaczyński: kompromis jest możliwy
Jarosław Kaczyński mówił przed spotkaniem, że przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej jest możliwe jeszcze podczas obecnego posiedzenia Sejmu.
- Można to załatwić jutro i to jest najlepsze rozwiązanie. Jeśli do tego nie dojdzie, to tylko i wyłącznie dlatego, że Donald Tusk ma jakieś powody, dla których nie chce, by do niego doszło - powiedział prezes PiS. Zaznaczył, że stanowisko jego partii jest "znane", jednak "sądzi, że można znaleźć kompromis".
W ocenie Jarosława Kaczyńskiego przeprowadzenie referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu po ewentualnym odrzuceniu przez Sejm ustawy ratyfikacyjnej - o czym wspomina PO - byłoby "wątpliwe konstytucyjnie". - Konstytucja wyraźnie mówi o możliwości wyboru, a nie o dwóch etapach. Bez wycofania wniosku rządowego, a także prezydenckiego - a ja nic nie wiem o tym, by prezydent chciał wycofywać swój wniosek - nie można przeprowadzić referendum bez wątpliwości konstytucyjnych ostrzegł.
Siedem ekspertyz Tuska
Z kolei - według mediów - PO dysponuje miażdżącymi dla projektu PiS ekspertyzami. Prawo i Sprawiedliwość chce, by w ustawie ratyfikacyjnej znalazł się zapis o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnego odstąpienia od kompromisu z Joaniny i protokołu brytyjskiego ograniczającego stosowanie Karty Praw Podstawowych. Podobne rozwiązania znalazły się w prezydenckim projekcie. Według ekspertów w ten sposób powstałoby nowe niekonstytucyjne ciało decyzyjne, które łączyłoby władzę wykonawczą i ustawodawczą.
Chcemy ich przeczołgać tak, by w końcu pękli Poseł PO o PiS
"Przeczołgamy ich, aż pękną"
Na korzyść PO działają też sondaże. Jak podaje "Dziennik", PiS zdaje sobie sprawę, że także ich elektorat jest za ratyfikacją traktatu, w związku z tym wyraźnie mięknie. - Chcemy ich przeczołgać tak, by w końcu pękli - mówi w rozmowie z gazetą chcący zachować anonimowość poseł PO.
Tę samą myśl - choć bardziej dyplomatycznie - wyraził w środę premier. - Sygnały płynące z Pałacu Prezydenckiego i z klubu PiS wskazują, że stanowisko w sprawie Traktatu ewoluuje pozytywnie. Jestem dobrej myśli, pod jednym warunkiem, że będzie ewoluowało dalej do dobrego finału - mówił na konferencji prasowej Tusk.
PiS mięknie?
Pierwsze oznaki "pękania" już widać. We wtorek szef klubu PiS Przemysław Gosiewski nie wykluczył, że postulowane przez PiS "mechanizmy zabezpieczające" mogłyby się znaleźć w specjalnej, nowej ustawie zamiast w ustawie ratyfikacyjnej, jeśli - jak mówił - byłaby to "cena kompromisu".
Według nieoficjalnych informacji propozycja PO jest następująca: Sejm uchwali krótką, dwuartykułową zgodę na ratyfikację przez prezydenta Traktatu, a zabezpieczenia, których domaga się PiS, znajdą się w uchwale. To rozwiązanie miałoby umożliwić PiS wyjście z twarzą ze sporu o traktat.
Źródło: TVN24, "Polska"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24