Prezydent Lech Kaczyński zadeklarował chęć startu w wyborach prezydenckich. - Muszę zrobić wszystko, by Polska była lepiej rządzona. Będę zatem powtórnie startował - oświadczył w wywiadzie dla "Dziennika". Prezydent mówił także o współpracy z SLD, "zagrożonej polskości", kolejnych wyborach i manierach Donalda Tuska.
- Na pewno nie sondaże będę kierowały moją decyzją. Przypominam, że kiedy rozpoczynałem ubiegać się o prezydenturę w poprzednich wyborach miałem w sondażach 4 proc. poparcia - odniósł się do kwestii ponownego ubiegania się o prezydenturę.
Prezydent po raz kolejny docenił rolę ministra Waszczykowskiego w negocjacjach dotyczących budowy tarczy antyrakietowej, zaznacząc przy tym, że umocnienie sojuszu z USA było dla niego priorytetem w prowadzeniu polityki zagranicznej. - Witold Waszczykowski znajdzie pracę w Kancelarii Prezydenta - zadeklarował w rozmowie z "Dziennikiem" Lech Kaczyński.
Historyczna chwila
- To była naprawdę historyczna chwila. Ta umowa bardzo umacnia nasz sojusz z USA. Co ciekawe prezentujemy w tej sprawie bardzo podobny sposób myślenia z panią Condoleezzą Rice. W naszej optyce wcale nie chodzi o to, że boimy się rosyjskich czołgów. Tu idzie przede wszystkim o silniejsze związki z USA, które są nam niezbędne - tłumaczył prezydent - Wiele byłem gotów za to oddać. Ale ostatecznie umowę udało się sfinalizować wskutek wydarzeń w Gruzji. Moja wiedza bowiem jest taka, że rząd nie zakładał dojścia do porozumienia z Amerykanami, przynajmniej przed wyborami w USA - dodał.
"Jestem wrogiem nacjonalizmu"
Prezydent mówił także o "zagrożeniu polskości". - Mamy kryzys polonizmu, pisano już o tym już przeszło 20 lat temu - tłumaczył Lech Kaczyński - Mam na myśli oczywiście polskość rozumianą nie nacjonalistycznie, czego jestem wrogiem. Chodzi mi o polski patriotyzm. W tym sensie polskość jest zagrożona. - dodał.
SLD nie wykluczone
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, Polska potrzebuje głębokich przemian w sferze polityki społecznej i socjalnej. By ich dokonać, prezydent nie wyklucza współpracy z SLD.
- Nastąpiła częściowa zmiana pokoleniowa. Napieralski nie ma już na sumieniu PRL-u, jest na to za młody - przekonywał Lech Kaczyński - Sądzę, że można z nimi powstrzymać taką politykę społeczną, która jest w interesie 10 proc. społeczeństwa, a przeciw interesom 90 procent. I tu współpraca rzeczywiście mnie interesuje. Nie dogadamy się jednak na pewno w polityce zagranicznej czy historycznej, nie mówiąc już o zagadnieniach moralnych - zaznaczył prezydent.
"Premier słabo zna angielski"
Wspomniał także, dlaczego z uśmiechem przyjął przemowę Donalda Tuska podczas uroczystości podpisania umowy o budowie tarczy antyrakietowej.
- Strasznie mnie bawi, jak ktoś, kto słabo zna angielski rzuca się do przemawiania w tym języku. A w ogóle śmieszyło mnie to, że premier nie uznaje zwyczaju, który jest szanowany w całej Europie: prezydent zawsze przemawia przed premierem - tłumaczył Lech Kaczyński.
Źródło: "Dziennik"