Czy wydarzenia z Limanowej w ubiegłym tygodniu nie były próba linczu musi sprawdzić prokuratura. Otrzymała ona zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa: stosowania przemocy i gróźb karalnych z powodu przynależności etnicznej. Złożył je prezes Stowarzyszenia Romów w Polsce.
Oprócz złożenia zawiadomienia do prokuratury, prezes Stowarzyszenia Roman Kwiatkowski wystąpił do Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka o "wsparcie i działanie".
"Sprawa konfliktu pomiędzy mieszkańcami małego miasteczka przybrała (...) charakter zamieszek rasistowskich, nacjonalistycznych i ksenofobicznych. Nie jest prawdą twierdzenie władz samorządowych Limanowej z burmistrzem na czele, że to (...) zachowanie jednego członka rodziny romskiej wywołało owe zamieszki. W imię obrony praw mniejszości etnicznej Romów proszę o wsparcie i działanie" - napisał m.in. Kwiatkowski.
W zawiadomieniu znajdowała się prośba, by sprawą nie zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Limanowej. Prokurator Okręgowy w Nowym Sączu podejmie decyzję, czy zawiadomienie skieruje do Limanowej, czy wyznaczy inną jednostkę do zbadania sprawy.
Konflikt etniczny czy sąsiedzki?
Burmistrz Limanowej zdecydowanie zaprzecza posądzeniom mieszkańców o rasizm. Jego zdaniem konflikt na osiedlu nie ma podłoża etnicznego, ale czysto sąsiedzki, a jego zarzewiem była jedna patologiczna rodzina, objęta opieką społeczną i zalegająca z czynszem.
Burmistrz podkreślał, że z innymi rodzinami romskimi nie ma żadnych problemów.
Według informacji limanowskiej policji, napięta sytuacja pomiędzy mieszkańcami trwa już od dłuższego czasu. W 2009 roku było w tej sprawie ok. 20 interwencji, funkcjonariuszy wzywały i przez polska, i romska strona sporu. Niektóre z interwencji zakończyły się postawieniem zarzutów i skierowaniem sprawy do sądu, np. o uszkodzenie ciała czy mienia. - Ale to dotyczy pojedynczych osób, nie należy uogólniać i mówić o konflikcie polsko-romskim - mówi rzecznik policji w Limanowej, podinsp. Krzysztof Raczek.
Miał być kontener, będzie monitoring
Po ostatnich wydarzeniach trudno jest spodziewać się spokoju na limanowskim osiedlu. Proponowanym przez burmistrza sposobem uspokojenia sytuacji miało być było przeniesienie romskiej rodziny z bloku do mieszkalnego kontenera podobnego do tych, w których zamieszkują powodzianie. Rodzina choć początkowo wyraziła zgodę, ostatecznie odmówiła wyprowadzki.
W tej sytuacji wiceburmistrz Limanowej Rudolf Zaczyński obiecał w piątek, że przy wejściu do bloku zostanie zamontowany monitoring - Tak, aby Straż Miejska miała podgląd, co się dzieje - podkreślił.
Napięta sytuacja
Punktem zapalnym sporu stały się wydarzenia z nocy z 23 na 24 lipca, gdy doszło do awantury między mieszkańcami osiedla a zamieszkałą tam rodziną Romów.
Spora grupa osób usiłowała wtargnąć do mieszkania Romów w bloku na osiedlu przy ul. Witosa i Fabrycznej. Powodem były informacje o ataku psa na ciężarną kobietę i agresywnym zachowaniu jego romskiego właściciela.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24