Donald Tusk w szklarni próbuje pomidorów i dostaje arbuza, z przykazaniem, żeby podzielił się z Markiem Sawickim, ministrem rolnictwa z ramienia PSL. Wcześniej ostrzega, że w gospodarce "niemal każdej godziny może wydarzyć się coś dramatycznego" - tak wyglądała kampania wyborcza PO w sobotę. Z kolei Jarosław Kaczyński pojechał na Śląsk, gdzie w jednej z aptek przekonywał do likwidacji aptek sieciowych i Narodowego Funduszu Zdrowia.
W piątek wieczorem premier zapowiadał, że w związku z samopodpaleniem mężczyzny przed jego kancelarią będzie musiał przerwać na chwilę swoją kampanię. Wieczorem wrócił do Warszawy i odwiedził 49-letniego mężczyznę, który zdecydował się na ten dramatyczny krok. W sobotę rano ruszał już z powrotem w trasę - tym razem na Podlasie.
Gospodarka poważnie niepokoi
Zanim jednak wsiadł do tuskobusu powiedział, że nie wyklucza zwołania w najbliższym czasie Rady Gospodarczej, bo "zdarzenia w Stanach Zjednoczonych i w Europie muszą napawać bardzo poważnym niepokojem".
- Tu każdego dnia, każdej godziny niemalże, może zdarzyć się coś dramatycznego w światowej gospodarce (...) Dla nas kluczowe jest, żeby Polska była możliwie stabilna, dobrze przygotowana i zabezpieczona przed takimi wstrząsami na tyle, na ile to jest możliwe. Jestem przekonany, że wykonaliśmy więcej niż sto procent tego, co można było zrobić w ciągu tych dwóch lat, żeby ojczyznę przygotować na taką falę kryzysu - powiedział.
Premier zapowiedział również wyodrębnienie ze środków europejskich około miliarda złotych na wsparcie mikro- i małych przedsiębiorców. Jak podkreślał, to oni tworzą gminny biznes, który jest "w pewnym sensie" kluczowy dla polskiej wsi i polskich małych miast. - Kluczowy, ponieważ zmieniający w sposób ewolucyjny i w zgodzie z interesem ludzi oblicze polskiej wsi - tłumaczył Tusk.
Pomoc dla najbiedniejszych
W rozmowie z dziennikarzami Tusk mówił też o potrzebie zwiększenia świadczenia dla rodzin, które opiekują się niepełnosprawnymi wymagającymi opieki całą dobę. Dodał także, że środki, które są przeznaczane na pomoc socjalną muszą trafiać wyłącznie do najbardziej potrzebujących.
Zdarzenia w Stanach Zjednoczonych i w Europie muszą napawać bardzo poważnym niepokojem premier Donald Tusk
Obecnie świadczenie pielęgnacyjne, w przypadku gdy rodzic nie pracuje, lecz opiekuje się chorym dzieckiem, wynosi 520 zł. Natomiast zasiłek pielęgnacyjny, przysługujący dzieciom i osobom powyżej 16. roku życia, jeżeli mają orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności, wynosi 153 zł. Forum Rodzin Osób Niepełnosprawnych od kilku lat domaga się podniesienia świadczenia pielęgnacyjnego do wysokości najniższego krajowego wynagrodzenia.
Gospodarskie wizyty z pozdrowieniem dla J. Kaczyńskiego
Na Podlasiu premier przeprowadził "gospodarską wizytę" w Rynoltach. Jeden z rolników zabrał go do szklarni, gdzie poczęstował go pomidorami synowej. Nieco skrępowany Tusk zapytał, czy synowa "nie będzie". - Nie będzie - zapewniali gospodarze. Oprócz pomidora dostał też arbuza z prośbą: – Sawickiemu pan też da kawałeczek.
Jak się okazało wnioski o dopłaty unijne gospodarzowi z Rynolt wypełnia jego dobry znajomy - Jarosław Kaczyński - imiennik prezesa PiS z PJN-u. - Proszę pozdrowić go - śmiał się premier. Cała wizyta przebiegała w przyjaznej atmosferze. Na pożegnanie żona gospodarza przekonywała, żeby premier następnym razem nie jadł hot-dogów na stacji benzynowej, tylko odwiedził ich gospodarstwo. Tusk nie wykluczył takiej możliwości, a gospodarz zapowiedział: - To wtedy tak prywatnie, to i po kielichu zrobimy. - Wtedy właśnie bardziej popołudniową porą - przytaknął Tusk.
Później w Korycinie premier spotkał się z przedstawicielami rolnictwa, ale najpierw na jego drodze stanęli też kibice Jagiellonii Białystok, którzy skarżyli się na swoją sytuację.
Leki zastępcze
Jarosław Kaczyński natomiast prowadził kampanię na Śląsku. Po tym, jak wziął udział w konferencji "I Forum Marki Polskiej" w Dąbrowie Górniczej (wygłosił tam wykład pt. "Nowoczesny patriotyzm gospodarczy w budowaniu polskiej niezależności"), odwiedził aptekę w Rybniku. Prezes PiS powiedział w niej, że obecnie ok. 40 proc. chorych, głównie osób starszych, nie wykupuje w Polsce leków.
Według niego to kwestia bardzo wysokich cen leków. - Jeżeli porównać płace, PKB i ceny leków, to one są w Polsce jeśli nie najwyższe to na pewno jedne z najwyższych w Europie - argumentował.
Dlatego zaproponował zmianę zasad refundacji leków. - Jesteśmy głęboko przekonani, że państwo powinno tutaj podjąć działania polegające przede wszystkim na refundowaniu tanich leków zastępczych, leków, które działają w gruncie rzeczy tak samo jak bardzo drogie specyfiki zachodnie, ale będą mogły być sprzedawane po dostępnych cenach - powiedział lider PiS.
"Zlikwidować sieci"
Przyczyn wysokich cen leków Kaczyński upatruje też w polityce aptek sieciowych "na ogół finansowanych z zewnątrz". - Te sieci mają różne szczególne cechy związane także z cenami leków, walką o refundację, różnego rodzaju mechanizmami nacisków - oceniał Kaczyński.
Zamiast tego lider PiS chciałby postawić na apteki prowadzone przez indywidualnych farmaceutów, którzy dziś - w jego ocenie - są wypychani z rynku przez sieci. - My chcemy wprowadzić jasną zasadę: jedna apteka - jeden aptekarz - powiedział tłumacząc, że chodzi o podtrzymanie tradycji tego "niesłychanie ważnego dla służby zdrowia zawodu" oraz wspieranie polskiej inteligencji i klasy średniej.
Oprócz tego Kaczyński zapowiedział zdjęcie z aptekarzy części biurokratycznych obowiązków i powtórzył postulat likwidacji NFZ. - Urzędnicy nie mogą zamiast lekarzy kierować służbą zdrowia, a ten obecny system, system Narodowego Funduszu, to jest właśnie nic innego jak kierowanie przez urzędników i dlatego jesteśmy zdecydowani na rozwiązanie Narodowego Funduszu i zmianę reguł rządzących polskim szpitalnictwem i polską służbą zdrowia - stwierdził lider PiS. Jego zdaniem budżetem na ochronę zdrowia na określonym terenie powinni dysponować wojewodowie.
Źródło: TVN24, PAP