- Wszystkie kwestie, które prezydent poruszył w czasie swojego wystąpienia, były uzgodnione i są przedmiotem naszych nieustannych spotkań, więc nie były dla mnie w żadnym wypadku zaskoczeniem - powiedział w czwartek premier Donald Tusk. Odniósł się w ten sposób do zarzutów opozycji, jakoby orędzie prezydenta przed Zgromadzeniem Narodowym było swoistym wotum nieufności wobec rządu.
Tusk wskazywał, że kwestia modernizacji armii jest "wielkim programem rządowym", który "zawsze cieszył się wsparciem ze strony prezydenta".
- Jeśli chodzi o programy rodzinne to myślę, że w ostatnich latach nikt w Europie nie zrobił tyle, jeśli chodzi o wsparcie finansowe polskich rodzin. (...) Myślę, że prezydent ma powody do satysfakcji, ponieważ zawsze nas dopingował i wspierał w tych programach prorodzinnych - przekonywał Tusk.
- Jeśli postawiłbym taki mały znak zapytania, to tylko nad kwestią: przyspieszać czy nie przyspieszać wejścia Polski do strefy euro - dodał premier. Podkreślił, że szybsze wejście do strefy euro to "przede wszystkim potrzeba zmiany konstytucji". - Wydaje się rzeczą być może wskazaną, żeby prezydent zainicjował - zgodnie z tym co powiedział wczoraj - dyskusję na temat zmiany konstytucji albo może nawet wyszedł z taką inicjatywą - dodał.
"Nie pozwolimy włożyć szpilki między rząd, a prezydenta"
- Przemówienie Bronisława Komorowskiego to nie była krytyka gabinetu Donalda Tuska. Nie pozwolimy włożyć szpilki między rząd a prezydenta - komentował wcześniej Paweł Graś, minister w kancelarii premiera.
Graś stwierdził, że nie odbiera tego, co prezydent powiedział w środę w Sejmie, jako ostrej krytyki pod adresem rządu.
- Pan prezydent nakreślił zadania, które stoją przed nami wszystkimi, przed rządem, parlamentem - powiedział. - Były to oczywiste rzeczy. Po to, abyśmy za 25 lat, kiedy będziemy świętować 50-lecie wolności, wypełnili nasze zadania - dodał.
Również marszałek Sejmu Ewa Kopacz przekonywała, że prezydent nie krytykował rządu. - Nie była to także kampania wyborcza - powiedziała.
"Kampania wyborcza"
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak stwierdził, że miał wrażenie, iż przemawia kandydat na premiera.
- Miałem wrażenie, że przemawia kandydat na urząd prezesa Rady Ministrów, a nie prezydent RP, więc to takie wotum nieufności wobec premiera Donalda Tuska. Tak to trzeba odczytywać, bo w końcu premier Donald Tusk jest szefem rządu od jesieni 2007 r. - powiedział Błaszczak.
Jego zdaniem, Komorowski prowadzi już kampanię wyborczą na rzecz swojej reelekcji.
Zachęta dla reform
Komorowski w środowym orędziu wygłoszonym przed Zgromadzeniem Narodowym zachęcał do reform. Jak mówił, jeśli nie przyspieszymy reform, rozwój Polski trwale spowolni.
Wśród najważniejszych wyzwań, które stoją dziś przed Polską, prezydent wymienił: kryzys demograficzny, konkurencyjność gospodarki polskiej i europejskiej na globalnym rynku oraz kryzys na Ukrainie.
Zapowiedział kilka inicjatyw ustawodawczych: zmierzającą do korzystniejszego rozliczenia podatków dla rodzin, dotyczącą zmian w ustawie o stowarzyszeniach, powtórzył też wtorkową zapowiedź ws. zwiększenia wydatków na obronność z 1,95 do 2 proc. PKB. Prezydent powiedział również, że po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych powinna się odbyć dyskusja na temat wprowadzenia w Polsce euro.
Autor: MAC, nsz//rzw/zp / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP