- Przeżyłem jedne z najgorszych w życiu chwil wstydu, upokorzenia i zwykłego strachu - mówi Marek Plura. Koszmarem dla niepełnosprawnego posła PO okazała się podróż pociągiem InterCity z Katowic do Warszawy.
Poruszający się na wózku inwalidzkim poseł Platformy Obywatelskiej zwykle dojeżdża do Warszawy samochodem. Ostatnio musiał jednak skorzystać z usług Polskich Kolei Państwowych - pisze "Gazeta Wyborcza".
Przed wyjazdem na ważne posiedzenie sejmowej komisji zdrowia Marek Plura wielokrotnie dzwonił i sprawdzał, czy pociąg InterCity, który wybrał - z Katowic do Warszawy o 8.00 rano - na pewno jest przystosowany do przewożenia osób na wózku. - Informowano mnie, że drzwi w wagonach są szerokie i bez problemu wsiądę. Umówiłem się z osobami pracującymi na dworcu, że pomogą mi dostać się do pociągu. Katowicki dworzec jest dla niepełnosprawnych jak forteca: pomoc innych jest absolutnie konieczna - tłumaczy Marek Plura w rozmowie z gazetą.
Zaklinowany w drzwiach pociągu
Wisiałem w powietrzu czerwony ze wstydu i nerwów. Pociąg nie ruszał. Pasażerowie nerwowo biegali dookoła i pytali, co się dzieje. Marek Plura, PO
To jednak był dopiero początek nieprzyjemności. Kiedy próbowano pomóc posłowi wsiąść do pociągu, okazało się, że drzwi są za wąskie. Kolejarze podnieśli go razem z wózkiem do góry i próbowali przepchnąć przez drzwi. Wózek jednak... się zaklinował.
- Wisiałem w powietrzu czerwony ze wstydu i nerwów. Pociąg nie ruszał. Pasażerowie nerwowo biegali dookoła i pytali, co się dzieje. Każdy przecież jedzie do stolicy na umówione spotkanie, musi coś załatwić, nie może się spóźnić - opowiada poseł.
InterCity: Przepraszamy
Plura wisiał między drzwiami pół godziny. Kolejarze próbowali coś zrobić. W końcu zdjęli go z wózka i wnieśli do przedziału. Wózek siłą wepchnęli do wagonu. - Tak samo opuściłem pociąg na stacji docelowej - dodaje poseł.
Michał Wrzosek, rzecznik PKP przeprasza i usprawiedliwia firmę: - Taka sytuacja nie powinna się zdarzyć! Bardzo pasażera przepraszamy. Pokutujemy za błędy przeszłości. Jeszcze na początku lat 90. kupowano pociągi nieprzystosowane do przewozu niepełnosprawnych. Tylko 20 proc. taboru może dziś przewozić pasażerów na wózkach - tłumaczy dziennikarzom "GW". Nie potrafił jednak powiedzieć, dlaczego posła poinformowano, że pociąg może przewozić niepełnosprawnych. - Będziemy to wyjaśniać - obiecał.
"Dojechałem, bo jestem posłem"
Ja dojechałem, bo jestem posłem. Gdybym nie miał mandatu, pewnie zostałbym na peronie i czekał na pociąg z szerszymi drzwiami. Marek Plura, PO
- Zastanawiam się, ile osób na wózkach znalazło się w takiej sytuacji jak ja. Ile musiały znieść upokorzenia, bo kupiły bilet i chciały gdzieś dotrzeć. Ja dojechałem, bo jestem posłem. Gdybym nie miał mandatu, pewnie zostałbym na peronie i czekał na pociąg z szerszymi drzwiami - ocenia Plura.
Poseł zapewnia także, że do sprawy wróci w Sejmie. W projekcie ustawy przeciwko dyskryminacji osób niepełnosprawnych, która ma wejść w życie w przyszłym roku, będzie zapis, że co najmniej 30 proc. taboru musi być dostosowanych dla inwalidów.
Marek Plura posłem jest pierwszą kadencję. Został nim po wyborach w 2007 r. Z wykształcenia jest pedagogiem, działa w organizacjach pozarządowych. Choruje na zanik mięśni i porusza się na wózku inwalidzkim. Ma żonę i dwoje dzieci.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24