Nieznany sprawca porzucił około 120 dwustulitrowych beczek z substancjami ropopochodnymi i starymi farbami w Kaniowie (woj. śląskie). Część z nich uległa rozszczelnieniu. – Na tę chwilę zagrożenia skażeniem nie ma - uspokaja Inspektorat Ochrony Środowiska.
- W poniedziałek o trzeciej w nocy strażacy otrzymali zgłoszenie o rozlanej substancji na ulicy Narutowicza w Czechowicach-Dziedzicach. W czasie neutralizacji okazało się, że struga rozlanego oleju ciągnie się aż do miejscowości Kaniów - mówi tvn24.pl Patrycja Pokrzywa z bielskiej straży pożarnej.
Na miejscu znaleziono 200-litrowe beczki zawierające substancje ropopochodne, stare farby, zużyte filtry oleju, zużyte i zanieczyszczone czyściwo. Na pcozątku mowa była o "tylko" 90 beczkach.
W przyszłym tygodniu wyniki analizy
Jak podaje Pokrzywa, część beczek uległa rozszczelnieniu, dlatego strażacy wykonali obwałowanie ziemne wokół uszkodzonych zbiorników.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska uspokaja. - Na tę chwilę zagrożenia nie ma, m.in. ze względu na utwardzony teren, na którym znaleziono beczki. Chemikalia nie wniknęły do wód gruntowych i to jest najważniejsze. Na początku przyszłego tygodnia będą wyniki z pobranych próbek - informuje Agata Bucko-Serafin.
Gmina odpady usunie
- Poprosiliśmy o złożenie oferty przez dwie specjalistyczne firmy zajmujące się utylizacją takich odpadów. Jej koszta wyniosą 870 zł za tonę. W pierwszej kolejności zapłaci gmina, ale będziemy się zwracać do Funduszu Ochrony Środowiska o refundację, chyba że uda się znaleźć sprawcę - zapowiada Stanisław Wojczak zastępca wójta gminy Bestwina, na której znaleziono beczki. Toksyczne wysypisko zostanie usunięte zaraz po uzyskaniu wyników z analizy tych odpadów - dodaje.
Sprawę porzucenia beczek bada bielska policja. - Za składowanie odpadów w sposób, który zagraża ludziom lub przyrodzie, sprawcy grozi kara do 5 lat więzienia - informuje Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej policji.
Autor: jsy//par,iga / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: KM PSP Bielsko-Biała