Autorzy obywatelskiego projektu ustawy o repatriantach mają już 60 tysięcy podpisów. Jeśli uzbierają jeszcze 40 tys. i wszystko pójdzie dobrze, to państwo, a nie samorządy zajmą się repatriantami, a czas oczekiwania na powrót do ojczyzny będzie znacznie krótszy.
Jako szef Wspólnoty Polskiej ustawę o repatriantach miał przygotować Maciej Płażyński. Nie zdążył, bo 10 kwietnia zginał w katastrofie pod Smoleńskiem. Ustawą zajął się więc jego syn Jakub. - Staram się zrealizować testament taty - tłumaczy. Dlatego od pięciu miesięcy jeździ po Polsce, namawia i prosi o podpisy. Jeśli uda się ich uzbierać 100 tys., to obywatelski projekt ustawy repatriacyjnej będzie można złożyć w Sejmie.
Nowe przepisy, które opracował jeszcze Maciej Płażyński i które chciał ogłosić po powrocie z Katynia, mają ułatwić powrót do ojczyzny Polakom wywiezionym na Wschód, głównie do Kazachstanu, gdy jeszcze istniał ZSRR.
Brakuje pieniędzy
Obecnie repatrianci to grupa zapomniana, o której wielu dowiaduje się dopiero przy stolikach, gdzie zbierane są podpisy pod ustawą. Tymczasem, jak mówi Longin Komołowski z Wspólnoty Polskiej, na repatriację czeka ok. 2500 osób. Chcą wrócić do Polski, ale nie każdy dostaje taką szanse, jak pani Anna Doroszenko z synem, którzy trzy lata temu przyjechali z Kazachstanu do Grajewa. - Dziewięć lat czekaliśmy na wyjazd i już nie wierzyłam, że tu przyjedziemy - przyznaje pani Anna.
Dlaczego wrócić jest tak trudno? Wszystko ze względu na obecne przepisy. Dziś to gminy zapraszają repatriantów i muszą zapewnić im start w nowym życiu. A to powoduje, że nawet duże i bogate samorządy zbyt gościnne nie są.
Nowa ustawa ma zmienić cały system. Repatriację finansowałoby państwo, a nie gminy, oczekiwanie na wyjazd do Polski nie mogłoby przekraczać dwóch lat, a w kraju na wracających czekałby specjalny zasiłek.
Na zbiórkę brakujących podpisów zostało jeszcze 10 dni, a to dopiero początek. Ustawa trafi do sejmu - a tu jednoznacznego poparcia większości rządowej na razie nie ma. - Będziemy analizować poszczególne zapisy - mówi tylko rzecznik rządu Paweł Graś.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN