Już od dawna policja deptała po piętach 61-latkowi, który - jak się okazało - prowadził prawdziwy narkobiznes. Nie dość, że na szeroką skalę hodował marihuanę, to złapano go z amfetaminą, jak wyjeżdżał ze Szwecji.
Mężczyznę zatrzymała szwedzka policja w momencie, gdy próbował przemycić pół kilograma amfetaminy. Po aresztowaniu Polaka Szwedzi zawiadomili polskie władze, na co zachodniopomorscy policjanci wkroczyli na jego posesję. Odkryli tam plantację marihuany, a w mieszkaniu - oprócz narkotyków - funkcjonariusze znaleźli także ostrą amunicję i broń gazową.
Sucha "marycha"
Plantację marihuany 61-latek zorganizował w piwnicy. Pomieszczenie było ocieplone styropianem oraz wyłożone folią aluminiową. Znajdowały się tam instalacje elektryczne ze specjalistycznymi lampami. Dodatkowo były tam urządzenia grzewcze i nawadniające oraz nawozy przyspieszające wzrost roślin. Jednak - prawdopodobnie z powodu przedłużającej się nieobecności hodowcy - rośliny uschły.
W mieszkaniu mężczyzny policjanci znaleźli ponad 650 gramów amfetaminy, 1600 gramów marihuany, broń gazową oraz 75 sztuk ostrej amunicji do broni długiej.
W szwedzkim areszcie
Właściciel narkobiznesu przebywa obecnie w szwedzkim areszcie. Jak nieoficjalnie dowiedział się portal tvn24.pl – nie jest to pierwszy kontakt 61-latka ze szwedzką policją. Wcześniej odsiadywał on w tamtejszym więzieniu wyrok za przestępstwa narkotykowe. Nie wiadomo też jeszcze, przed którym – polskim czy szwedzkim - sądem odpowie mężczyzna. W Polsce za uprawę i posiadanie znacznych ilości narkotyków oraz nielegalne posiadanie broni i amunicji grozi do 8 lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja