- Polska wyautowała się z Unii, jesteśmy stroną prezydenta Saakaszwilego, nie możemy być już mediatorem - tak Stefan Niesiołowski (PO) ocenił skutki przemówienia, jakie prezydent Lech Kaczyński wygłosił na wiecu w Tbilisi. Z opinią tą zgodził się Jerzy Szmajdziński (SLD). Obaj politycy przyznali, że prezydencka inicjatywa była moralnie słuszna, ale politycznie nikomu nie pomogła.
Mimo krytycznej opinii o wystąpieniu Lecha Kaczyńskiego Stefan Niesiołowski stwierdził, że rozumie motywy jego działania. - Dumny z niego nie byłem, ale w pełni to rozumiem, że pojechał do Tbilisi i powiedział precz z Rosją - przyznał. - Mamy powody być antyrosyjscy, ale prezydent nie powinien tak się unosić emocjami - dodał.
Poza tym - zdaniem Niesiołowskiego - inicjatywa Lecha Kaczyńskiego okazała się szkodliwa dla misji pokojowej. - Moralnie to było słuszne, bo Rosja najechała na Gruzję, ale politycznie nikomu nie pomógł, a już najmniej Gruzji - ocenił.
Taka postawa głowy państwa szkodzi także samej Polsce - uważa wicemarszałek. - My nie chcemy być zawodowym wrogiem Rosji. Sprowadzenie Polski do roli harcownika na przedpolu Rosji jest błędem - podkreślił.
"Antyrosyjskość nam nie pomoże"
Podobnego zdania jest Jerzy Szmajdziński z SLD. Poparcie Gruzji to dobry gest, jednak z politycznego punktu widzenia - antyrosyjskość nie pomoże nam w relacjach z Moskwą.
Szmajdziński ocenił przemówienie polskiego prezydenta jako wojenne. – Prezydent mówił "przyjechaliśmy tutaj żeby walczyć", a przecież Gruzini marzyli o pokoju. Retoryka siły nie jest nikomu potrzebna - podkreślił. Jego zdaniem, w tej sytuacji powinno się szukać rozwiązań pokojowych - prezydent Francji Nicolas Sarkozy, jako przedstawiciel UE wynegocjował porozumienie jest to sukces.
Szmajdziński uważa, że Polska wciąż może jeszcze wiele zrobić, ale - jak wcześniej zauważył Stefan Niesiołowski - nie może być już mediatorem.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24