Polska naruszyła europejską konwencję, ograniczając swojej obywatelce dostęp do pełnej dokumentacji na jej temat, zgromadzonej w Instytucie Pamięci Narodowej - orzekł we wtorek Europejski Trybunał Praw Człowieka.
W związku z tym w ciągu trzech miesięcy Polska ma zapłacić skarżącej pięć tysięcy euro odszkodowania. Trybunał oddalił natomiast jej roszczenie o zadośćuczynienie. Sprawa rozpatrywana przez Europejski Trybunał Praw Człowieka dotyczyła Joanny Szulc, urodzonej w 1953 r.
Jej nazwisko znalazło się na opublikowanej w styczniu 2005 r. tzw. liście Wildsteina, zawierającej ok. 240 tysięcy nazwisk i będącej indeksem archiwalnych zasobów akt Instytutu Pamięci Narodowej. W 2001 r. Szulc zwróciła się do IPN o wgląd do wszystkich dokumentów zgromadzonych na jej temat. Nie uzyskała jednak pełnego dostępu, bo uznano, że nie przysługuje jej status pokrzywdzonej, tylko status "obiektu zainteresowania SB".
Zagrożenie dla reputacji
Po bezskutecznych próbach uzyskania dostępu do pełnych akt, w 2008 r. Szulc wniosła skargę do Europejskiego Trybunału na brak dostępu do wszystkich istotnych dokumentów na swój temat.
Jej zdaniem - jak napisała w skardze - narusza to art. 8 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, gwarantujący prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. W końcu w sierpniu 2011 r. warszawski oddział IPN przyznał skarżącej pełny dostęp do kopii wszystkich dokumentów jej dotyczących.
Nie wstrzymało to jednak toku sprawy przed Europejskim Trybunałem.
We wtorek ETPC uznał skargę za zasadną. Orzekł, że odmowa dostępu do akt mogła być dla skarżącej zagrożeniem dla jej reputacji.
Uzasadniając wyrok Trybunał zwrócił uwagę na to, że archiwa IPN zawierają informacje, które zostały zebrane często bez podstawy prawnej lub z naruszeniem przepisów. - Najnowsza historia krajów postkomunistycznych wskazuje, że dokumenty tworzone przez byłe służby bezpieczeństwa mogą być wykorzystywane w sposób instrumentalny dla celów politycznych lub innych - stwierdził ETPC. Trybunał szczególnie podkreślił to, że kobieta przez ponad 10 lat podejmowała próby dostępu do dokumentów na swój temat. Stało się to możliwe dopiero po kolejnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2010 r. i zmianie ustawy o IPN, który usuwa wszelkie przeszkody do pełnego dostępu do dokumentów będących w posiadaniu Instytutu - zauważył Trybunał.
"Wola ustawodawcy" Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział, że w 2005 r. był inny stan prawny niż obecnie, bo wtedy prawo wglądu we własne akta służb specjalnych PRL, przechowywanych w IPN, miały tylko osoby ze statusem pokrzywdzonego.
- Taka była wola ustawodawcy, którą musieliśmy realizować - zaznaczył Arseniuk. Podkreślił, że dziś każdy ma dostęp do akt z IPN na swój temat.
Wyrok ETPC nie jest ostateczny. Każdej ze stron przysługuje odwołanie do Wielkiej Izby Trybunału.
Autor: MAC/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24