Policjanci podszywający się pod mafiozów będą mogli między innymi zażywać narkotyki, jeździć po pijanemu, a nawet brać udział w porwaniach i pobiciach. Nie będzie im wolno zabić człowieka lub ciężko go ranić. W takiej sytuacji policjant będzie musiał iść na całość - skierować broń ku swoim przestępcom i krzyknąć "Stój policja!" - pisze "Dziennik".
Gazeta, która dotarła do zapisów projektu ustawy o pracy operacyjnej policji i służb specjalnych informuje w środę, że forsowany przez rząd nowy przepis da policji prawo "bycia poza prawem".
Chodzi o ustawę o działalności operacyjnej, która od lat była jednym z głównych postulatów śledczej policji i służb specjalnych. Dla nich to szansa na to, że policja rozpracowująca najgroźniejsze gangi przestanie działać na pograniczu prawa.
Wyglądam jak bandyta, potrafię myśleć jak oni, umiem pić i żyć jak bandyta. Ale jestem policjantem. Nie mam też wątpliwości, po której stronie stoję. Uczestnik operacji specjalnych
Bolesne doświadczenia
"Dziennik" ze szczegółami opisuje niefortunną operację specjalną policji sprzed ośmiu lat, robioną "po omacku" i z udziałem nieskoordynowanych "wtyk". Skończyła się ona tym, że oficerowie Centralnego Biura Śledczego, którzy dokonywali zakupu kontrolowanego, spotkali się z kontrahentem, którym był agent Urzędu Ochrony Państwa, dokonującym... sprzedaży kontrolowanej.
Jego ochrona składała się z przebranych za bandytów oficerów tajnych służb. Ci - rzecz jasna - nie wiedzieli, że bandyci po drugiej stronie to policjanci. Rozpętało się piekło. Na szczęście obyło się bez ofiar - przypomina gazeta.
UOP robił dokładnie to, co w Ameryce robi FBI, ale ponieważ nie miał podstawy prawnej, akcja była utajniona. Gdyby operacje jak ta były legalne, można by wymienić się informacjami z CBŚ. A tak każdy działał na własną rękę - powiedział "Dziennikowi" jeden z uczestników zajścia.
Zgoda ponad podziałami
Co do tego, że taka akcja nie ma prawa się powtórzyć, panuje pełen konsensus - pisze "Dziennik". O konieczności legalizacji pracy operacyjnej przekonani są przedstawiciele wszystkich partii obecnych w parlamencie. Wielu ma jednak wątpliwości, czy wszystkie działania policji i służb da się skodyfikować.
Muszą działać nielegalnie
Jeden z byłych polskich szefów tajnych służb mówi wprost: gdyby stróże prawa działali zawsze legalnie, często byliby bezsilni. Na przykład musieliby powstrzymać się od zakładania podsłuchu handlarzom narkotyków, którzy mają immunitety dyplomatyczne.
Policjanci chcą zmian
"Wyglądam jak bandyta, potrafię myśleć jak oni, umiem pić i żyć jak bandyta. Ale jestem policjantem. Nie mam też wątpliwości, po której stronie stoję. Choć metody, którymi służę prawu, są kontrowersyjne" - powiedział "Dziennikowi" oficer policji, uczestnik operacji specjalnych.
Nie do końca bezkarni
Twórcy nowego prawa starają się zawczasu zatrzeć wrażenie, jakoby dawali policji zbyt szerokie uprawnienia. Równolegle proponują więc przepisy, które je ograniczają - zaznacza "Dziennik".
I tak, na przykład Polacy dowiedzą się, jaka dokładnie liczba podsłuchów została założona w całym kraju. Corocznie, do ostatniego dnia marca taką informację Sejmowi będzie musiał przedstawić minister sprawiedliwości.
"Dziś policja włącza około 6 tysięcy podsłuchów. Podobną ilość Polaków podsłuchują nasze służby specjalne. Oczywiście nadal pozostanie w ścisłej tajemnicy, kto jest podsłuchiwany" - ujawnia w gazecie poseł z komisji do spraw służb specjalnych.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24