Policja weszła do domu opieki w Radości. Funkcjonariusze rozmawiają z właścicielką i badają sprawę. - Ten dom nie ma zezwolenia na prowadzenie działalności - powiedział rzecznik wojewody mazowieckiego. Sprawą zajęła się prokuratura.
Były pracownik ujawnił gazecie "Polska" nagrane przez siebie szokujące filmy. Widać na nich, jak stare, schorowane i bezbronne kobiety są bite, kopane i wyzywane. Do tego okazuje się, że dom opieki działał nielegalnie. Placówka w Radości nie ma zezwolenia wojewody, nigdy też o nie nie wystąpiła. - To sprawa dla prokuratury - ocenił w TVN24 karnista, profesor Piotr Kruszyński. Według dziennika.pl. ta wszczęła już w tej sprawie śledztwo.
- Jeżeli rzeczywiście tak było - a myślę że było, kamera nie kłamie przecież - to ja nie mam wątpliwości, że doszło tu do przestępstwa określonego w art. 207 Kodeksu Karnego - mówił Piotr Kruszyński w TVN24 - To jest znęcanie się fizyczne oraz psychiczne. Jedno i drugie nad osobą pozostającą w stosunku zależności. Oczywiście prokuratura powinna wszcząć postępowanie - ja nie mam co do tego wątpliwości - podkreśla.
Według informacji dziennika.pl, śledztwo już zostało wszczęte. Prokuratorzy zaczną od obejrzenia filmów, do których dotarł dziennik "Polska". Przesłuchają także pracowników i pacjentów.
Opiekunowie, jak tłumaczy rzecznik warszawskiej prokuratury Renata Mazur, mogą usłyszeć dwa zarzuty: znęcania się nad osobą, która jest pod ich opieką, lub narażenia jej na utratę zdrowia. Jeśli prokuratorzy udowodnią, że opiekunowie działali ze szczególnym okrucieństwem, mogą dostać nawet dziesięć lat więzienia.
Dom opieki działał nielegalnie
- Wiemy, że opiekuje się starszymi ludźmi, ale ponieważ nie ma go w naszych rejestrach, nie mamy prawa go kontrolować - powiedział dziennikowi.pl Jan Maciejewski, wicedyrektor wydziału opieki społecznej w urzędzie wojewódzkim. Prywatny dom opieki w podwarszawskiej Radości nie ma na swą działalność odpowiedniego zezwolenia.
Jak się okazuje, nie musi. Wystarczy zarejestrować działalność gospodarczą w gminie i juz można otworzyć pensjonat dla osób starszych. I nie obawiać się kontroli - jeśli placówka nie widnieje w wojewódzkim rejestrze, inspektorzy do niej nie trafią.
- Nie dotarły do nas żadne skargi, ale wiedzieliśmy, że taka placówka istnieje. Bez zezwolenia. Zwróciliśmy się więc do fundacji "Betania", która ją prowadzi, o zarejestrowanie działalności. Niestety, do dziś fundacja nie wystąpiła z wnioskiem o pozwolenie - tłumaczy gazecie Maciejewski.
Urzędnicy mogą zrobić niewiele. Mogą na przykład jeszcze raz zwrócić się do fundacji z prośbą o wyjaśnienia. I to wszystko. Do czasu, gdy placówka nie uzyska pozwolenia wojewody na działalność, urząd nic nie będzie mógł zrobić - tłumaczył wicedyrektor.
Jednak zdaniem Bożeny Diaby, rzeczniczki Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, wojewoda powinien poinformować prokuraturę o przestępstwie. - To nie może być tak, że urzędnik państwowy, który wie o tym, że na jego terenie działa nielegalna placówka, nic nie robi - mówi portalowi dziennik.pl.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24