Po kilku godzinach intensywnych poszukiwań psy tropiące nie natrafiły na ślad ludzi w gruzach hali we Włocławku. Opuszczony budynek przy ulicy Płockiej runął w czwartkowe południe. Ratownicy obawiali się, że pod gruzami mogą być szabrownicy, którzy w ruinach często grasowali.
- Na miejscu teren gruzowiska przeszukiwali strażacy z sześciu włocławskich jednostek. Już po zmroku, z pomocą dotarła ekipa ratownicza z Łodzi, dysponująca psami przeszkolonymi psami i specjalistycznym sprzętem, a w odwodzie oczekiwał podobny zespół z Warszawy - powiedział Paweł Frątczak, rzecznik Komendy Głównej Straży Pożarnej.
Zawalony obiekt pofabryczny był od lat opuszczony, ale obawiano się, że katastrofę mogli spowodować zbieracze złomu. Kilka lat temu, w takich okolicznościach runął inny budynek dawnej Celulozy grzebiąc pod gruzami mężczyznę. Dwukrotnie wpuszczone na rumowisko psy nie natrafiły na żaden ślad obecności ludzi, rezultatu nie przyniosło także użycie geofonu. Przed północą w czwartek zdecydowano o zakończeniu akcji poszukiwawczej.
Stara hala
Zawalony budynek to stara, opuszczona hala fabryczna po zakładach celulozowych. Jak powiedział portalowi wloclawskie24.pl rzecznik włocławskiej straży pożarnej Dariusz Politowski, hala przed samą katastrofą była w opłakanym stanie. Politowski potwierdził, że prawdopodobną przyczyną zawalenia się budynku było działanie człowieka.
Od kilkunastu lat była opuszczona, ale regularnie grasowali w niej szabrownicy. - Widzimy ślady po palnikach, po odrywanych fragmentach budynku - powiedział z kolei w rozmowie z portalem tvn24.pl bryg. Robert Majewski z komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Włocławku.
eko, ŁUD,jr/iga
Źródło: Gazeta Pomorska, tvn24.pl., PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24