Chcieli się odprężyć i miło spędzić czas, za kilka dni pisali maturę. Dzisiaj zastanawiają się, czy na pewno wszyscy będą mogli ją napisać. 18-letnia Ola nadal jest w szpitalu. Trafiła tam po piątkowej bójce w jednym z warszawskich pubów. Poszło o kufle z piwem. Maturzystów pobili ochroniarze. Czy musiało dojść do awantury?
Za pięć dni powinna pisać maturę z języka polskiego. Ale czy rzeczywiście ją napisze - nie wie. Podobnie jak lekarze, którzy przeprowadzili jej już drugą tomografię.
Feralne piwko przed maturą
Ola to nie jedyna ofiara bójki w warszawskiej Cafe Lemon, o której napisała "Gazeta Wyborcza". Razem z nią, na piwo do restauracji przyszli znajomi - też maturzyści. Dzisiaj nie chcą pokazywać twarzy. Mówią, że boją się o swoje życie. Arek piątkowego wieczoru długo nie zapomni. Został skopany i spryskany gazem łzawiącym.
Do klubu weszli około trzeciej w nocy. Zamówili 10 piw. Kelnerka przyniosła kufle. Ale zdaniem gości było o jeden za dużo. Do tego momentu, wersja wydarzeń dla obu stron jest jednakowa. Rozbieżności zaczynają się dalej.
"Ochroniarze wyciągali nas jak szprotki"
- Doszło do sprzeczki między kelnerką a tym państwem i w jej obronie stanął jakiś klient. Zaczęła się szamotanina. Poszkodowany Darek, twierdzi jednak, że inni goście nie uczestniczyli w tej bójce. - Ochroniarze wyciągali nas jak szprotki - mówi.
Teraz boi się o siebie i znajomych. - Boimy się ochroniarzy i ich kolegów, bo oni znają nasze twarze. Tam jest cała banda ochroniarzy. Tego się boimy.
Menedżerka Lemona zaznacza, że młodzi zachowywali się agresywnie. Ale zaznacza: - Jest nam przykro, że ta sytuacja wynikła w naszym klubie i mamy nadzieję, że już się to nie powtórzy.
Sprawę mogłyby wyjaśnić nagrania wideo z kamer zainstalowanych w klubie. Nie wyjaśnią. Akurat tego dnia podobno nie działały.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24