Po przesłuchaniu przed komisją hazardową Marcin Rosół ma kłopot - przyznał w RMF FM rzecznik rządu Paweł Graś. Jego zdaniem, były asystent byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, wszedł w zbyt bliskie relacje z biznesmenem od hazardu Ryszardem Sobiesiakiem.
Marcin Rosół nie pełnił w PO eksponowanych funkcji politycznych, ale zawsze był obok najważniejszych osób w partii: najpierw Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny, a potem Mirosława Drzewieckiego. Przez jakiś czas odpowiadał też za partyjne pieniądze. Po wybuchu afery hazardowej - wskazany przez byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego jako źródło przecieku z akcji CBA - trafił na pierwsze strony gazet, a sejmowi śledczy ochrzcili go mianem "człowiek-klucz" w wyjaśnieniu sprawy.
Czwartkowe przesłuchanie przed komisją hazardową pokazało, że Rosół był ochoczo i mocno zaangażowany w pomoc biznesmenowi od hazardu Ryszardowi Sobiesiakowi, z którym zresztą był na "ty".
Rekomendował - w imieniu Ministerstwa Sportu - jego córkę do pracy w zarządzie Totalizatora Sportowego (przed śledczymi nieporadnie dowodził, że rekomendował, ale nie rekomendował, bo według definicji słownikowej "rekomendować" oznacza też wystawiać komuś pochlebną opinię).
Na prośbę Sobiesiaka interweniował także w sprawie jego inwestycji w resorcie środowiska, infrastruktury i u przewodniczącego rady dzielnicy Żoliborz.
"Na usługach biznesmena"
- Wszedł w zbyt bliskie relacje z jednym z przedsiębiorców - skomentował rzecznik rządu Paweł Graś, podkreślając, że Rosół ma teraz kłopot. Choć jak się wyraził, również parlamentarzyści są nagabywani, żeby załatwić pracę znajomym, czy rodzinie.
Jego zdaniem, Rosół powinien się z tych relacji wytłumaczyć zarówno przed komisją hazardową, jak i prokuraturą. - Ważniejsza jest tutaj prokuratura, bo komisja hazardowa jest bardziej - powiedziałbym - ciałem telewizyjnym. Myślę, że prokuratura dogłębnie sprawę wyjaśni - dodał Graś.
Poseł PiS Zbigniew Wassermann uważa, że czwartkowe przesłuchanie pokazuje, że były asystent Drzewieckiego był na usługach Sobiesiaka. - Człowieka, który nie szanuje państwa, prawa i dziennikarzy - ocenił w Radiu ZET, śledczy od hazardu.
I określił Rosoła jako "uosobienie usługowej firmy bardzo wysoko ulokowanej". - Ale za zezwoleniem i wszystko wskazuje na to, że nawet na polecenie swoich przełożonych. To człowiek, który pełnił określoną rolę, był przy premierze Tusku, był przy wicepremierze Schetynie, w końcu był przy ministrze Drzewieckim - powiedział Wassermann.
Źródło: tvn24.pl, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24