- Wtorek był ważnym dniem dla Polski i to z kilku powodów - zgodzili się goście Magazynu 24 godziny. Różnili się "tylko" w kwestii jakie to powody. - Po pierwsze jesteśmy bliżej Traktatu, po drugie rozpada się PiS - mówił poseł PO Kazimierz Kutz. - Jeśli chodzi o Traktat to zgoda, ale o rozłamie mówić nie można. PiS jest silniejszy po głosowaniu - odpowiadali politycy tej partii.
- Ja myślę, że to był bardzo dobry dzień dla Polski. Było też wyjątkowo, bo "patronem" dzisiejszej dyskusji został papież. Dla mnie ważne jest to, że we wtorek nastąpił krach po prawej stronie. PiS się podzielił. Cieszę się, bo to jest dzień dużego skoku. Będę teraz z wielkim zainteresowaniem patrzył na tę stronę sceny politycznej - mówił w Magazynie "24 godziny" Kazimierz Kutz.
Poseł PO podkreślał też, że "bracia Kaczyńscy w końcu zostali spuszczeni ze smyczy ojca Rydzyka i to bezpowrotnie".
Girzyński: PiS nie jest bliskie rozpadu, to przedwczesna radość
Wypowiedź parlamentarzysty PO zdenerwowała Zbigniewa Girzyńskiego, jednego z posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy głosowali przeciwko ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego z PiS. - Jeżeli dla pana posła Kutza ten dzień jest ważny nie dlatego, że zgodzono się w istotnej sprawie, tylko dlatego, że PiS się rozpada, to muszę pana zmartwić. Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która wiele dobrego zrobiła i jeszcze wiele zrobi. Nie ma żadnego rozłamu – przekonywał poseł, który był w grupie 56 parlamentarzystów, głosujących we wtorek przeciwko ustawie ratyfikacyjnej.
Każdy mógł głosować w zgodzie z własnym sumieniem. Dlatego PiS wychodzi z tego głosowania wzmocniony. Za nami ważny dzień. Girzyński
Poseł PiS nie uważa też, że wtorkowe - ostre - wypowiedzi o. Rydzyka pod adresem posłów PiS, którzy zagłosowali za ratyfikacją Traktatu "nie świadczą wcale o końcu sojuszu z Radiem Maryja". - Dziś padają pewne słowa w afekcie. Za kilka dni będzie można mówić o tym spokojniej - przekonywał Poncyliusz.
Nowa partia na prawicy?
Ale według byłego posła PiS-u Artura Zawiszy (opuścił to ugrupowanie w zeszłym roku, gdy partia odmówiła poparcia całkowitego zakazu aborcji, razem z Markiem Jurkiem założyli dziś Prawicę Rzeczpospolitej) rzeczywiście dzień głosowania nad Traktatem był też ważnym dniem dla samego PiS-u. - Okazało się, że zmilitaryzowany model partii politycznej musiał ustąpić. Dzisiaj zobaczyliśmy, że różne myśli kiełkują w głowach posłów Prawa i Sprawiedliwości, bo już nie ufają tak swojemu przywódcy jak dawniej - mówił były poseł.
Zmilitaryzowany model partii politycznej musiał ustąpić. [...] Różne myśli kiełkują w głowach posłów Prawa i Sprawiedliwości, bo już nie ufają tak swojemu przywódcy jak dawniej. Artur Zawisza
Ale poseł Girzyński bronił swojego zdania: - Ceniłem sobie pana reżyserię filmową, ale ta polityczna jest daleka od rzeczywistości. Podobnie rzecz się ma z obsadą ról - denerwował się parlamentarzysta.
Tusk: To dobry znak
Wcześniej, tuż po głosowaniu nad projektem ustawy ratyfikacyjnej w Sejmie, premier Tusk wyraził nadzieję, że wyniki ("za" 384, "przeciw" 56, "wstrzymujących się" 12) okażą się "dobrym znakiem na środę". Wtedy to bowiem nad ustawą głosować mają senatorowie.
- Moją radość chowam jeszcze trochę, bo w środę w Senacie też nas czeka poważna debata. Jeśli będzie taka potrzeba, będę starał się przekonać wątpiących senatorów do sensu ratyfikowania Traktatu - mówił szef rządu, który zapowiedział, że pojawi się w Senacie około godziny 9:00.
Prezes PiS: Odpowiadał mi język Tuska
Mimo, że z 56 przeciwników rządowego projektu ustawy ratyfikacyjnej i 12 "wstrzymujących się" wszyscy to członkowie Prawa i Sprawiedliwości, szef partii mówił po głosowaniu, że "wszystko miało być tak, jak było".
- Trafiliśmy co do jednego oczka, według naszych przewidywań miało być tak jak było - 68 łącznie przeciw, albo wstrzymujących, reszta za - mówił. Jarosław Kaczyński komplementował też język wystąpienia Donalda Tuska. - Dzisiejszy język premiera bardzo mi odpowiadał. Czy to jest zapowiedź w ogóle zmiany języka politycznego przez PO, bo tam był problem, a nie w nas, tego jednak nie wiem. Zawsze trzeba być jednak optymistą - dodawał.
Komorowski: Mamy wystarczająco dużo powodów do radości
Do dziennikarzy przemówił też marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, który przyznał, że "jego radość byłaby podwójnie większa, gdyby była jedność polskiego parlamentu", ale, jak ocenił, "po kłopotach" jest to świetny wynik, jeżeli chodzi o "odbudowę opinii o Polsce i polskim parlamencie jako o miejscu gdzie rządzi nie polityka, a logika". - Jest wystarczająca ilość powodów do radości i jeśli chodzi o ratyfikację Traktatu z Lizbony chyba możemy być spokojni.
Marszałek liczy też, że "proces ratyfikacji zakończy się pomyślnie pod koniec roku". - Unia Europejska wyznaczyła termin, na który zgodził się pan prezydent w Brukseli, że do końca 2008 roku powinien zakończyć się proces ratyfikacji. Wydaje mi się, że nie należy zakładać, ani podpowiadać prezydentowi opieszałości w podpisywaniu dokumentów, które sam wynegocjował - mówił. Składając podpis pod ustawą ratyfikacyjną, Komorowski podziękował wszystkim klubom parlamentarnym, wicemarszałkom i współpracownikom. - Mam nadzieję, że wszyscy czujemy wspólną satysfakcję - powiedział.
"Dzisiaj wygraliśmy wszyscy"
O zwycięstwie mówili też politycy lewizy. Tadeusz Iwiński z LiD podkreślał, że jest "to jest Traktat bardzo korzystny dla Polski". - Mogę powiedzieć tylko jedno: "per aspera ad astra", czyli "przez ciernie do gwiazd". Wielu jest ojców tego sukcesu. Zawsze tak jest. Tylko porażki są sierotami. Najważniejsze jednak, że to dobra decyzja dla naszego kraju - mówił poseł Lewicy i Demokratów.
Iwiński zwracał też uwagę na dużą frekwencję w Sejmie podczas głosowania, ujawniając jednocześnie, że sam był "oczywiście za ustawą, ale przeciw uchwale", która zdaniem parlamentarzysty była niczym więcej jak tylko ceną jaką rząd zapłacił za poparcie PiS-u.
Eksperci: PiS jest rozbity, ale prezydent - silny
- PiS w dyskusji o traktacie pokazał, jak bardzo jest niespójny - powiedziała w Magazynie 24 Godziny profesor Lena Kolarska - Bobińska z Instytutu Spraw Społecznych. Jej zdaniem, przed Jarosławem Kaczyńskim stoi teraz wyzwanie decyzji o tym, jaka będzie teraz linia przewodnia partii.
- Prezes Kaczyński był na musiku, bo alternatywą dla przyjęcia traktatu było albo referendum, albo wcześniejsze wybory, co spowodowałoby całkowicie rozbicie Prawa i Sprawiedliwości - dodał dr Marek Migdalski.
- Prezydent osiągnął efekt wzmocnienia swojego brata - twierdzi dr Migdalski. Jak powiedział, prezydent odegrał rolę, która się Polakom podoba. Prof. Kolarska Bobińska jest podobnego zdania. - Prezydent rzeczywiście odegrał rolę mediatora - uważa. Podkreśla jednak, że nie wiadomo, co zapamięta opinia publiczna: czy ostatni moment zgody, czy wcześniejszy spór i kontrowersyjne orędzie. - Notowania prezydenta są niskie, jeżeli Lech Kaczyński myśli o reelekcji, to teraz jest ostatni moment, żeby walczyć o zmianę formuły prezydentury - zaznacza dr Migdalski. Jak dodaje jednak, prezydent powinien się kierować przede wszystkim tym, co myślą Polacy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24