Koniec jazdy samochodem na światłach mijania przez cały rok - powiedzieli posłowie PiS i przygotowują stosowny projekt ustawy. PiS argumentuje, że obowiązkowa jazda na światłach wiąże się z wysokimi kosztami dla posiadaczy samochodów oraz z zanieczyszczaniem środowiska.
Podczas specjalnie zwołanej konferencji PiS, poseł Krzysztof Tchórzewski przedstawił statystyki, które przemawiają za zmianami przepisów. - Dane z roku obowiązywania ustawy wskazują, że koszty społeczne wprowadzenia nakazu jazdy na światłach są znaczne - to jest ponad 650 mln złotych rocznie. Spalamy dodatkowo ropy za prawie 300 mln dolarów, emitujemy więcej o ponad 400 tysięcy ton CO2 do atmosfery. Żarówki paliwo, to wszystko powoduje że rocznie przeciętny kierowca wydaje 150-200 złotych więcej - wyliczał Tchórzewski.
Według grupy posłów PiS, jazda na światłach przez cały rok zwiększyła liczbę wypadków na drogach, a ofiarami bezsensownego przepisu są głównie piesi i rowerzyści. Do przeforsowania projektu będą potrzebne także głosy posłów PO oraz PSL. Jest bardzo prawdopodobne, że uda się zebrać wymaganą większość. - Będę przekonywał kolegów, żeby zastanowić się nad zniesieniem nakazu - mówił dziennikowi "Polska" poseł PO Jarosław Pięta, który napisał w tej sprawie interpelację do Ministerstwa Infrastruktury.
PiS: Przez światła giną piesi
Posłowie PiS, domagając się likwidacji nakazu jazdy na światłach, powołują się na dane Stowarzyszenia Rzeczoznawców Techniki Samochodowej i Ruchu Drogowego. Wynika z nich, że w zeszłym roku, mimo obowiązku jazdy na światłach przez cały czas, wydarzyło się o ponad 2,5 tys. wypadków więcej niż w 2006 r. Więcej też było ofiar. Dwa lata temu na drogach zginęły 5243 osoby, a rok temu - 5583 osób.
- Są informacje, że wiele osób zostało potrąconych na przejściach dla pieszych, ponieważ kierowców oślepiało światło pojazdu jadącego z przeciwka i nie widzieli pieszych - mówi posłanka PiS Gabriela Masłowska, jedna z inicjatorek zlikwidowania obowiązku używania świateł także latem.
Policja: PiS nie zrozumiało statystyk
Pomysłem kompletnie są zaskoczeni funkcjonariusze z Biura Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. - Zrobiliśmy badania i wyszło nam, że posłowie nie mają racji - mówi "Polsce" nadkom. Armand Konieczny. Policjanci przekonują, że politycy PiS wyciągnęli błędne wnioski, bo porównali dane całoroczne, zamiast wziąć pod uwagę tylko miesiące letnie.
Analiza danych przeprowadzona pod tym kątem przez policję potwierdza sens używania świateł przez cały rok. Choć liczba wypadków spowodowanych w dzień spadła nieznacznie (o 1 proc.), to już dane dotyczące poprawy bezpieczeństwa pieszych i rowerzystów są znacznie bardziej wymowne. Od kwietnia ubiegłego roku liczba potrąceń rowerzystów spadła o prawie 20 proc., a pieszych - o 10 proc.
Grabarczyk zlecił już badania
Jak się dowiedziała "Polska", Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, poprosił już ekspertów, by zbadali, jak obowiązkowa jazda na światłach wpływa na bezpieczeństwo ruchu. - Sądzę, że wyniki prac będą znane jesienią, wtedy podejmiemy decyzję. Oprzemy się wyłącznie na opinii specjalistów, bo to nie jest sprawa dla polityków, tylko dla ekspertów - mówi "Polsce" Grabarczyk.
Źródło: TVN24, "Polska"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24